Słychać było fale
oceanu, uderzające o brzeg wielkiej,
piaszczystej plaży. Szłam wzdłuż niej, a za mną podążał niegdyś przyjaciel.
Powiedziałam mu, że potrzebuję spokoju, ale on i tak stwierdził, że lepiej
będzie, gdy ze mną pójdzie. Bardzo doceniałam jego wytrwałość , przy moim
ciężkim charakterze. Po ciężkiej wędrówce postanowiłam usiąść. Moje oczy od
razu zapełnimy się łzami. Wyciągnęłam z kieszeni swojego iPhone i wystukałam
kilka słów. Chwilę później usłyszałam, że moja wiadomość doszła do Justina. Wyciągnął
swój telefon i odpisał na mój SMS.
„Nie zamierzam ciebie skrzywdzić.” – po tym, jak wysłał
wiadomość, usiadł obok mnie. Wziął w swoje ręce, moje.
-Nigdy w życiu,
księżniczko. –pocałował je. Chciałam zabrać ręce od niego, ale coś mi nie
pozwalało tego zrobić. Justin przytulił mnie i pocałował w głowę. Wciąż nie potrafiłam tego zrozumieć.
Szliśmy wzdłuż molo.
Było dość wąsko, więc trzymaliśmy się niebezpiecznie blisko. Fale uderzały z
ogromną siłą. Ludzie jednak ignorowali tą świadomość i kąpali się w ciepłym
oceanie. Stare deski mola wyglądały tak, jakby miały się zaraz zawalić. Silny
wiatr uderzał w moją twarz. Po przejściu pięćdziesięciu metrów, Justin i ja
usiedliśmy na ławce.
-Zimno ci? –zapytał opiekuńczym głosem Justin.
-Nie, nie. –skłamałam. Justin westchnął. Po chwili zdjął z
siebie sweter i nałożył go na moje ramiona. Naprawdę podziwiałam to, co on
zrobił. Wszystko. Chwycił mnie za talię i przytulił. Potem pocałował mnie w
policzek. Zaczerwieniłam się.
Po długiej chwili usłyszałam głosy, których
nienawidziłam. Katherine i Simon. Dlaczego oni zawsze znajdowali się tam, gdzie
ja byłam? Przewróciłam oczami.
-Haha, kogo ja tu widzę? –odezwała się Katherine. Nie
chciałam odpowiadać, jednak to co potem powiedziała potem mnie totalnie oburzyło.
-Ojciec w więzieniu, matka nie żyje. Kim ty teraz jesteś?
Głupia, wredna dziwka. –wykrzyczała w moją twarz. Wstałam z ławki i zaczęłam
się szarpać z Katherine. I to był mój wielki błąd. Justin próbował nas
uspokoić, natomiast Simon cały czas się śmiał. Nagle Katherine zbyt mocno mnie
popchnęła i uderzyłam nogą o ławkę. Nie zdążyłam się czegokolwiek złapać. Moje
ciało poczuło ten zimny dreszcz, gdy dotknęłam
wody. Nigdy nie potrafiłam pływać. Próbowałam z każdej siły wydostać się
z wody. Jednak bezskutecznie. Czułam, że tonę, gdy nagle poczułam czyjeś ręce
próbujące mnie wydostać z głębiny. Doskonale znałam ten dotyk. Jedynie jedna
osoba miała taki kojący dotyk. Gdy go czułam, miałam zawsze nadzieję, że
wszystko mam pod kontrolą, że będzie wszystko w porządku. Justin wydostał mnie na brzeg i zaczął mnie ratować. Wołał o pomoc, jednak ludzie tylko
panikowali, zamiast kogoś zawołać. Czułam, że odzyskuję życie, że wracam. Głęboko zaczerpnęłam powietrze. Justin rzucił mi się w ramiona. Ludzie
zaczęli klaskać, a inni po prostu robili zdjęcia. Z daleka widziałam, że Simon
i Katherine uciekają. Wredne, tchórzliwe dzieciaki.
Byłam cała mokra.
Justin zdjął z siebie koszulkę. Zaczęłam podziwiać jego pięknie wyrzeźbione
ciało. Moja ręka niespodziewanie powędrowała w stronę jego brzucha i zaczęła go
dotykać. Justin się zaśmiał.
-Chodź, w domu będziesz podziwiać. – wyciągnął w moim
kierunku rękę. Szybko wstałam. Justin
chwycił moją talię i szliśmy szybkim tempem
do domu. Znaleźliśmy się w nim w
ciągu pięciu minut. Pobiegłam szybko do pokoju, żeby przebrać sobie ubrania.
Gdy wychodziłam z łazienki, Justin czekał na mnie na łóżku. Oczy miał
zamknięte, a klatka piersiowa mu opadała
i podnosiła się. Zorientował się, że jestem już gotowa, więc wstał i ruszył w
moim kierunku. Miał smutny wyraz twarzy. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej.
Oddech miałam nierówny.
-Muszę ci coś powiedzieć… o sobie. –powiedział.
-Um… Dobrze. Chodźmy na początek może coś zjeść? Jestem
strasznie głodna. – wskazałam na brzuch. Jego słowa wprawiły mnie w
zakłopotanie. Co chciałby mi powiedzieć? Przecież, myślałam, że wiem o nim
absolutnie wszystko… Zaniepokoiłam się. A co jeśli chce ode mnie odejść? Moje
negatywne myśli nie dawały mi spokoju.
Wyszliśmy z mojego pokoju. Gdy znaleźliśmy się w kuchni, powiedziałam
Justinowi, żeby usiadł w salonie. Zgodził się. Szybko wyjęłam z lodówki zbędne
rzeczy, żeby zrobić nam obiad. Nie byłam perfekcjonistką, ale myślałam, że dobrze potrafię zrobić przynajmniej
naleśniki. Niestety, przez stres wywołany
przed rozmową, ciasto spaliło mi się na patelni.
-Kurwa –przeklnęłam.
–nic nie potrafię zrobić. Jestem beznadziejna. – w tej chwili do kuchni
wszedł Justin.
-Nie jesteś – jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko
mojej. Pocałował mnie w usta. –dla mnie jesteś idealna. –po tym co mi powiedział, zaczął robić serię naleśników. Robił to w
bardzo seksowny sposób. Przegryzłam dolną wargę. Po zrobieniu dwudziestu
naleśniku podszedł z powrotem do mnie i
złapał mnie za rękę. Zaprowadził do salonu i kazał czekać. Byłam bardzo
zaciekawiona, tym co dla mnie szykował. Nie czekałam długo, żeby zobaczyć coś,
co mnie naprawdę zdziwiło. Na talerzu było coś przecudownego. Nie potrafiłam
nazwać to słowami.
-Jedz, skarbie. –poprosił niepewnie Justin.
-Boże, Jezu, kocham cię normalnie za to. –
wykrzyknęłam. Justin się zdziwił tym, co
powiedziałam. Czasami nie planowałam
swoich wypowiedzi…
-Czy ty… Czy ty to powiedziałaś? –zapytał.
-Tak, ja… tak. –uśmiechnęłam się serdecznie. Wstałam i
rzuciłam mu się w ramiona, a następnie został obdarowany słodkim
pocałunkiem. Wciąż nie wierzyłam w
miłość. W Justinie było coś takiego… przyciągającego. Na jego widok zawsze moje
serce zaczynało bić mocniej. A jeśli? Jeśli jestem naprawdę w nim
zakochana? Nie potrafiłam tego
stwierdzić. Z rozmyśleń nad tym, czy naprawdę kocham Justina, wyrwał mnie jego
zaniepokojony głos.
-Nie wierzę, że mnie naprawdę kochasz… Ale jeśli tak się
dzieje, to musisz coś o mnie wiedzieć. To będzie naprawdę dla mnie trudne mówić
ci o tym. Ale obiecaj mi jedno. Zostaniesz, gdy ci powiem, kim jestem.
–popatrzył mi głęboko w oczy. Było tam widać niepewność. Powoli pokiwałam
głową. Wciąż miałam wątpliwości. -Więc… ja… jak ja mam ci to powiedzieć… Wiesz,
że ciebie kocham, prawda?
-Justin… powiedź mi.- wzięłam jego duże ręce w swoje.
Delikatnie je masowałam, żeby dodać mu otuchy. Uśmiechnęłam się.
-Twój uśmiech jest taki przepiękny. Powinnaś się częściej
uśmiechać, skarbie.
-Justin. – upomniałam go.
-Pamiętasz, gdy mówiłem ci o moich rodzicach?
-Tak, ale co to ma do rzeczy? –zaśmiałam się niepewnie.
-Więc… Dobra, Justin, dasz radę – mówił do siebie, po czym
głęboko westchnął. – Oni nie zmarli. To znaczy, nie żyją już, ale… -przerwał na
chwilę. – Miałem tylko trzynaście lat, gdy zostałem porwany. Tam zmuszali mnie
do wielu rzeczy… Nawet nie wyobrażasz sobie jakich. Bili mnie, kazali wchodzić
do kanałów. Przedostatnie zadanie, jakie mi zadali było…
-Zabicie rodziców, tak? –dokończyłam. W rogach jego oczu
widać było łzy.
-Przepraszam ciebie tak bardzo… Teraz jestem tchórzem, bo
płaczę. Tak bardzo ich kochałem. Przecież miałem tylko trzynaście lat…
-podeszłam do Justina i go przytuliłam. Z moich oczu zaczęła się fontanna łez. Chwilę
potem przeanalizowałam jego słowa.
-Chwila, przedostatnie? –zapytałam.
-Tak… ale nie wiem, czy mogę ci to powiedzieć. – odparł.
-Spójrz na mnie, mi możesz wszystko powiedzieć.
–uśmiechnęłam się.
-Nie płacz już. – wytarł kciukiem moje łzy.
-Wykonałeś to ostatnie zadanie?
-Myślę, że tak…
-Więc, opowiedz mi o nim. – zachęcałam go.
-Ale wiesz, że nic nie zmieni tego, że ciebie kocham? Kocham
ciebie tak cholernie mocno.
-Justin, ja ciebie też. Chociaż… Tak, kocham ciebie. – te
słowa dosłownie go zaskoczyły, choć powiedziałam to dzisiaj już drugi raz.
-Molly, chciałem ci to powiedzieć od początku naszego
spotkania, ale nie potrafiłem. To jest bardzo trudne. Pamiętasz, gdy wyszłaś z
parku i ktoś zaczął ciebie gonić?- zapytał.
-Tak…?
-To było wszystko ustalone. Wtedy nic do ciebie nie czułem.
Po prostu pełniłem swoją rolę. Jest mi tak cholernie głupio...-powiedział. Nie mogłam znieść jego obecności.
-Wynoś się stąd! –krzyknęłam. –albo zadzwonię po policje!
-Molly, ja naprawdę przepraszam! To było moje zadanie… Ja
ciebie kocham!
-Wynoś się – powtórzyłam. – Masz trzy sekundy!
-Daj mi to wytłumaczyć. Kocham ciebie! –błagał mnie, gdy już
był przy drzwiach. Szybko zamknęłam
drzwi za nim i pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać. Znów ktoś mnie
wykorzystał. Nie potrafiłam uwierzyć w swoje nieszczęście. Na każdym kroku ktoś
mnie okłamywał. Mówił, że mnie kocha. Jeśli kiedykolwiek mu wybaczę… Jeśli on
naprawdę mnie kochał? Z hukiem zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i wyciągnęłam
swój pamiętnik. Zanotowałam wszystko, co mnie zżerało od środka. Po napisaniu
tego sięgnęłam po moją starą przyjaciółkę.
-Dawno się widziałyśmy, kochanie. –powiedziałam, zalana
łzami. Powoli przyłożyłam żyletkę do moich przepięknych żył. Ciach, jedna
kreska. Ciach, kolejna i jeszcze jedna.
Strumykami lały się krople krwi.
Kręciło mi się w głowie. Próbowałam wstać, jednak byłam zbyt słaba. Po
kilku sekundach prób przed oczami zobaczyłam tylko mrok.
~
Dziękuję wam za wszystko. Za to, ze poświęcacie czas na to opowiadanie. Przepraszam również za to, że rozdziały pojawiają się co tydzień. Niestety zbyt duża ilość nauki nie pozwala mi na pisanie rozdziałów. Ale mam dla was dobrą nowinę: siódmy rozdział mam już prawie gotowy!
Liczę na komentarze.
Kocham was, Julia. :)
Kocham to proszę nie dręcz mnie tymi słowami bo mi się chciało płakać ,, Chwycił ją za talię " , ,, Chwycił ją za talię " Płakać mi się chce ;c KOFFAM KSIĄŻECZKĘ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńOPLUŁAM SIE HAHAH. DOBRA, PRZYZNAM SIĘ. CHCIAŁAM TO NAPISAĆ, ZEBY CIEBIE ZDENERWOWAĆ XD
Usuńnie, nie, ona nie może umrzeć.....i boże... zupełnie się tego nie spodziewałam, umiesz zaskakiwać o.o
OdpowiedzUsuńbłagam, niech ona nie umrze, CHCĘ SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE
i wstawiaj już następny, albo mi go wyślij hihi :D <3
Usuńwstawie moze nawet jutro o.o xD
Usuńbtw ona... nie, nie powiem ci...
Usuńale sprawię, że w ostatnim rozdziale się poryczysz. ja tego dopilnuję.
małpa wredna
Usuńno jasne, kocie
UsuńSUPER :** CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ <3
OdpowiedzUsuńNiech ona nie umiera plssssss. @yoxbiebs
OdpowiedzUsuńZawsze zapominam się podpisywać. XD