11.10.2013

–Usiadł obok mnie, a z jego oczu lały się strumyki łez #9

  Wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę. Moje serce zaczęło bić szybciej. Jednocześnie nie mogłam się doczekać i martwiłam się, co Justin mi opowie. Wskazał palcem na niewielką sofę. Podeszłam do niej i usiadłam. Kilka sekund później Justin zrobił to samo. Wzrokiem badałam jego wyrazy twarzy. Bał się. Sama się bałam. W końcu dałam Justinowi  znak, żeby zaczynał.
-Ah… przepraszam. Zamyśliłem się. –powiedział po krótkiej chwili. –Więc –wskazał na zdjęcie, które było w rogu. –to jesteś ty. –zadrwił. Wow, nie wiedziałam, że to mogę być ja! Oglądał wszystkie zdjęcia, aż natrafił na jedno, na którym się cięłam. –Jak się domyślasz, ten facet, którego właśnie się pozbyłem, porwał mnie. Był moim szefem. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego policja jeszcze go nie złapała. Najpierw kazał mi łapać młode kobiety, potem je gwałcił, a na końcu zabijał… -przerwał, po czym wziął głęboki oddech. –Ostatnią byłaś ty.  Spodobałaś mu się. Z początku robiłem to, co zawsze. Nienawidziłem tej pracy. Myślałem, że ty byłaś taka jak wszystkie. Naiwna. Felix też tak myślał. Codziennie obmyślaliśmy plan, jak ciebie złapać. O ucieczce nie było mowy, bo ten i tak by mnie złapał. Nigdy z nim nie miałem szans. –ciężko westchnął. Chciało mi się płakać, ale wiedziałam, że nie mogę. – Pamiętasz, gdy ktoś ciebie gonił? Pamiętasz te wszystkie SMS? Pamiętasz, gdy powiedziałem po raz pierwszy, że ciebie kocham?  To wszystko było z początku kłamstwem. Jednak potem, potem dopiero zrozumiałem, że znalazłem szczęście.  Szczęście, którego w życiu nie miałem. Zawsze zastanawiałem się, czy ty już coś przeczuwałaś. Wtedy, gdy powiedziałem to wszystko, gdy wyrzuciłaś mnie z domu, zrozumiałem, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Miałaś rację, drzwi były zamknięte. Felix o wszystko się postarał. Cały czas miał mnie na oku. –Justin powiedział i podszedł do mnie. Złapał za moje ręce i ucałował je. –Teraz nikt nam nie przeszkodzi.  Obiecuję. –po tych wszystkich słowach, które powiedział,  miałam wątpliwości,  czy mogę mu jeszcze raz zaufać. Niepewnie pokiwałam głową. Justin uśmiechnął się. Gdy chciał mnie pocałować, zatrzymałam go.
-Nie teraz. Nie mam ochoty. –powiedziałam. Justin westchnął. –Mogę wrócić do domu?
-Naprawdę? Skarbie… Mamy teraz to wszystko dla siebie. –jego ton głosu aż prosił o to, żebyśmy zostali. Niechętnie się zgodziłam. 
-Przynajmniej wyjdźmy z tego pomieszczenia.
-Pani przodem. –powiedział.
-Wow, jaki  gentleman. –uśmiechnęłam się do siebie. Justin się cicho zaśmiał. Prowadził mnie. Weszliśmy do  innego pokoju. Zza okna było widać mrok. Wyciągnęłam swój telefon i spojrzałam na godzinę. Była druga nad ranem. W pewnej chwili zaczęłam rozmyślać nad tym, ile ten dom ma pokoi.
 Pośrodku stało wielkie, dwuosobowe łóżko. Miałam  nadzieję, że to pokój Justina… Podeszłam do łóżka, ściągnęłam buty i usiadłam na nim. Justin zdjął swoją bluzkę i się do mnie przyłączył.
-Naprawdę? –jęknęłam. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
-Ktoś tu się czerwieni? –zaśmiał się.
-Wcale nie! –skłamałam, śmiejąc się.
-Dobra, dobra. –powiedział. Zaczęłam przegryzać dolną wargę. –Dać ci coś do spania? –zapytał. 
-Tak, dzięki. –odpowiedziałam.
-Nie dziękuj. Dla ciebie wszystko, księżniczko. –puścił do mnie oczko i podszedł do szafy, żeby  poszukać dla mnie jakiegoś ubrania.  Ukradkiem podziwiałam jego pięknie wyrzeźbione ciało. Wydałam z siebie niespodziewany jęk. Miałam cichą nadzieję, że on tego nie usłyszał, jednak się zaśmiał. 
-Robisz to specjalnie? –zakpiłam z niego.
-Co takiego? –w końcu wyciągnął długą bluzkę i rzucił ją w moją stronę. –Tam jest łazienka –wskazał na drzwi. –wróć szybko. –powiedział całkowicie poważnie. Gdy byłam przy drzwiach, zdołałam się na odwagę, aby go pocałować. Odwróciłam się i zaczęłam iść w jego stronę. Moje usta dotknęły jego. Był zdziwiony, jednak oddał pocałunek. Po krótkim pocałunku postanowiłam iść się przebrać. Z moich ust wydostał się nieśmiały śmiech. Chwilę później znalazłam się w łazience. Pospiesznie zdjęłam swoje ciemne jeansy, a następnie bluzę. Wyjrzałam przez okno. Nic się nie zmieniło od wczoraj. Wciąż było zbyt wysoko, żeby móc stąd uciec… Przeklęłam pod nosem. Odruchowo szukałam czegoś ostrego. Tak bardzo tęskniłam za żyletką. W rogu łazienki leżał nóż. Nie chciałam wiedzieć, co nim zrobiono, ale podbiegłam po niego.  Oparłam się o ścianę i przyłożyłam nóż do ręki. Bluzka była zbyt długa, żeby zakryć nowe rany. Krew lała się, jakby była jakimś wodospadem. Byłam już przyzwyczajona do bólu… To nie wystarczało. Chciałam zrobić coś znacznie gorszego. Wstałam i zaczęłam chodzić nerwowo w kółko. Złapałam się za głowę, a z moich oczu leciały strumyki łez. Podeszłam do szafki. W niej znajdowały się różne lekarstwa. Odruchowo wzięłam pierwsze-lepsze. Chwilę zastanawiałam się, czy mam to zrobić. Byłam kompletnie zagubiona. Postanowiłam nasypać na swoją rękę dużo tabletek. Nie miałam pojęcia czy one były nasenne, czy nie. Nie obchodziło mnie to.  W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Molly? Jesteś tam? Wszystko w porządku? –zapytał Justin. Długo nie odpowiadałam. Nie chciałam w ogóle odpowiadać. Wciąż trzymałam w ręce tabletki. Usiadłam pod ścianą, trzymając je. Nie tracąc chwili, połknęłam zawartość.  Justin powoli nacisnął na klamkę. Drzwi niepospiesznie się otwierały.  Szybko szukałam miejsca, gdzie mogłam ukryć puste opakowanie, jednak bezskutecznie. Justin wbiegł jak poparzony do łazienki i złapał mnie za ręce. Zaśmiałam się głupio. Czułam, że zaraz stracę przytomność. Wewnątrz aż błagałam, żeby do tego nie doszło. Justin pobiegł czegoś poszukać, ale ja już powoli odchodziłam. –Molly?! Molly, proszę powiedz coś! –wołał. Przed oczami robiło się coraz bardziej ciemniej. Nie potrafiłam nawet odpowiedzieć zwykłego, głupiego „tak”. Czułam, że zaraz całkowicie zasnę. Justin wyciągnął swojego iPhone, ale nic z tego. Nie było nawet zasięgu, żeby zadzwonić na pogotowie. Usiadł obok mnie, a z jego oczu lały się strumyki łez. Popatrzył na moje nowe zakrwawione rany. Ostatnie  swoje siły zużyłam na to, żeby się uśmiechnąć.

~
Hej, to znów ja.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Wiem, że jest meeega krótki, ale... nie potrafiłam dalej pisać, bo byłam zalana łzami. Czasami sama jestem ciekawa co dalej napiszę :o.
Ok, nieważne. Liczę na komentarz <3.

Kocham was, Julia.


btw. to nie jest ostatni rozdział. #promise 




7 komentarzy:

  1. bój się
    będę bić
    no nie, tylko nie to, zabiję cię jak ona umrze
    ugh, a tak wgl to coraz bardziej mnie zaskakujesz
    piszesz genialne! z każdym rozdziałem coraz lepiej <3 podoba mi się twój styl pisania, trzymaj tak dalej x

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział jakoś mi nic nie weszło do głowy dalej mam te "gumki" w głowie xD

    Oby tak dale więcej chce czytać *______________________________*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie gumki? XD
      hahaah, mam prawie skończony rozdział!

      Usuń
  3. Jejku no, piszesz po prostu genialnie *o* niesamowicie potrafisz wciągnąć, no kjhjklkjhskdjs :3
    co do rozdziału, EJ NO WEŹ, ONA NIE MOŻE SIĘ ZABIĆ ;---; Justin jest wobec niej taki opiekuńczy, jejj *-*
    życzę weny, dodawaj szybko nowy rozdzial *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdział mam prawie skończony, więc pojawi się szybko (czytaj: w sobote, piątek)

      Usuń
  4. Nie, wszystko tylko nie to niech ona żyje.

    OdpowiedzUsuń