11.26.2013

–Bałam się kolejnej nadchodzącej chwili #12

                    Uwaga!
Rozdział zawiera wątki seksualne. 
(przeczytajcie notkę pod rozdziałem)
~
 Próbowałam się wyrwać z nieznanych mi dotyków, jednak bezskutecznie. Ręce tej osoby były zbyt silne. Krzyczałam, aby mnie puścił. Zaciągnął mnie do na tyły auta i rozkazał ruszyć. Samochód ruszył z piskiem opon. Nie potrafiłam rozpoznać twarzy tego człowieka, ponieważ miał na sobie czarną maskę.  Podszedł do mojego smukłego ciała i zawiązał mnie liną. Wierz mi lub nie, próbowałam wszystkiego.
-Nie ruszaj się, suko.  –zasyczał do mnie. Jego głos był w pewnym sensie dziwny. Doskonale było słychać australijski akcent. Był niski. Mogłam stwierdzić, że skądś znam ten głos, ale to były tylko moje spostrzeżenia.  Chciałam udawać silną, ale niestety, nie udawało mi się to. Pojedyncze łzy spływały mi po policzkach. –Ale będzie z ciebie dobra dziewczynka. Sprawdzimy później, w moim łóżku. –powiedział, po czym zbliżył twarz do mojej. Chwycił za mój podbródek i dodał –nie martw się, twój chłopak nam nie przeszkodzi.  Będziesz moja. –wypowiedział te słowa z satysfakcją. Mi natomiast chciało się wymiotować. Nie mam pojęcia, co on właściwie sobie o mnie myślał. Pewnie to, co wszyscy. Nienawidziłam tego faktu, że wszyscy uważali mnie za dziwkę. Przecież byłam normalną dziewczyną, z marzeniami.  Moje rozmyślania nad tym wszystkim przerwało gwałtowne hamowanie.  Mężczyzna chwycił moje ramie i je mocno ścisną.
-Wysiadaj. –rozkazał. Niechętnie wykonałam to polecenie. –Grzeczna dziewczynka. –na te słowa przewróciłam oczami. Zauważył to. Kurwa mać. –Nie przewracaj na mnie oczami! –wykrzyczał mi w twarz. Podniósł rękę i z całej siły uderzył mnie w policzek. Zasyczałam z bólu. Złapałam się za obolały policzek, a na niego starałam się popatrzeć najgorzej, jak potrafię. Kretyn się zaśmiał w odpowiedzi.  –Chodź, nie będę marnował czasu na taką sukę, jaką jesteś ty. Dziś sobie coś wyjaśnimy. –powiedział. Te słowa wywołały u mnie niepokój.  Ponownie złapał mnie za ramię i zaczął mną szarpać. –Albo będziesz mnie słuchać, albo będzie z tobą źle. –wyszeptał mi do ucha, po czym z kieszeni wyjął broń. Naładował  i strzelił w pustą przestrzeń. Przestraszyłam się, ale musiałam udawać silną.  W końcu zamknął te ohydne usta i zaprowadził mnie do opuszczonego domu. Z zewnątrz wyglądał, jakby był spalony. Nikt prawdopodobnie nie przypuszczałby, że tutaj jest gang. Prowadził mnie wzdłuż prawie niekończącego się  korytarzu.  Bałam się kolejnej nadchodzącej chwili. Bałam się nawet o swoje życie. Ja, bojąca się o życie? Wiem, to dziwne.  Wręcz nie do zrozumienia…  
 Mężczyzna w czarnej masce chwycił za klamkę. Ku mojemu zdziwieniu, ten pokój był całkowicie w porządku. Pośrodku stało wielkie łóżko, ściany były wypełnione kolorem beżowym.  Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem.
-Połóż tam się, kurwa. –wykrzyczał mi w twarz. Nienawidziłam, gdy ktoś na mnie krzyczał. To było dla mnie takie stresujące. Wykonałam polecenie. W tej chwili zaczął ściągać swoją kominiarkę.  Niepewnie obserwowałam każdy jego ruch.  Osoba, którą ujrzałam, była prawdopodobnie ostatnią na liście moich podejrzeń. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Jasne włosy i  jasna karnacja. Szare, jak kryształ, oczy.
-Simon?! –krzyknęłam. – Co do… -miałam dokończyć, ale wyciągnął broń z kieszeni i celował we mnie. Przełknęłam ciężko ślinę.  Co on właściwie sobie myślał?  Okej, gdyby to zrobił, byłabym w innym świecie. W świecie bez żadnych jebanych idiotów. Byłam ciekawa co z Justinem. Czy on w ogóle jeszcze żyje. Postanowiłam zapytać, choćby to miały być moje ostatnie słowa. –Mogę o coś zapytać…? –wyszeptałam.
-Co kurwa może chcieć taka dziwka, jaką jesteś ty? –wysyczał.
-Justin… Co z nim? Żyje?
-Może żyje, a może nie. Nie powinno to ciebie obchodzić –odpowiedział. Chwilę później zaproponował mi coś, czego obawiałam się najbardziej. –Chcesz go zobaczyć? Mam pomysł… Zrobisz mi dobrze, a ja cię do tego twojego psa zaprowadzę. –powiedział, po czym się zaśmiał. Na same słowa „zrobisz mi dobrze” chciało mi się wymiotować. Nie miałam wyboru. Powoli pokiwałam głową.  Zaśmiał się bezczelnie i podszedł do mnie.  Zaczął zdejmować swoje spodnie. Na samą tą myśl, co zaraz zrobię, robiło mi się niedobrze. Chciałam tylko zobaczyć człowieka, który dawał mi szanse do życia. Simon ściągnął z siebie bokserki. Ku mojemu zdziwieniu, jego penis nie był taki wielki. Ha, czyli to nie musiało być takie trudne… Uklękłam i z wielkim obrzydzeniem zaczęłam robić mu loda. Chciałam to jak najszybciej skończyć. Wydawał  z siebie obrzydliwe jęki.  Dłuższą chwilę później powiedziałam mu, że koniec. Nie zgodził się. Poirytowana, zaczęłam to robić z powrotem.  Nieoczekiwanie, zaczął mówić.
-Dobra, dziwko. Wystarczy. Wstawaj –ścisnął mi ramię i doprowadził mnie do pozycji stojącej. Zasyczałam z bólu. Chciałam tak bardzo umyć swoje ohydne usta. To, co właśnie zrobiłam, obrzydzało mnie. Straciłam szacunek do własnej siebie. Nienawidziłam siebie za to, ale wiedziałam, że nie mogę stracić ostatnią osobę, na której mi coś zależy. –zaprowadzę cię do tego kochasia, suko. –powiedział, jak typowy zazdrosny facet. Słowa, które powiedział na końcu totalnie mnie ucieszyły, chociaż zrobiłam taką okropną rzecz. Simon pociągnął za klamkę. Znów podążałam wzdłuż ciemnego korytarza. Gdy byliśmy na końcu, otworzył drzwi. Sprowadził mnie w dół schodów. 
 Pomieszczenie było tak zimne, że spokojnie mogłabym pomylić to z najmroźniejszą zimą. Oświetlenie było bardzo słabe. Nagle usłyszałam ciężkie oddychanie. Justin.
Leżał pośrodku tej  piwnicy.  Był cały posiniaczony i miał na ciele wiele ran. Krew lała się strumykami z jego prawego ramienia.
-Justin! –podbiegłam do niego i zaczęłam go dokładniej oglądać. Widać było, że wykorzystywał swoje ostatnie siły na to, żeby się uśmiechnąć. Z oczu leciały mi  łzy. Znów kogoś zraniłam. To był kolejny powód, aby odejść. –Co ja ci zrobiłam… To wszystko moja wina.
-Nic… nie jest twoją… winą –mówił to powoli, z niewielkimi odstępami. Chciałam, aby nic nie było moją winą.
-Tak bardzo cię przepraszam…- po wypowiedzeniu tych słów moje usta wylądowały na jego. Nie mogłam opanować łez, a stojący obok Simon tylko wydawał z siebie okropny śmiech.
-Może powiesz o naszej przygodzie, Molly? – powiedział z szyderczym uśmieszkiem Simon. Kurwa, czy on nie może się zamknąć choć na chwilę? Justin popatrzył na mnie pytająco. Wzrokiem próbowałam dać mu znać, żeby nie wierzył w jego słowa.   –Powiedź mu, jak bardzo dobrze mi zrobiłaś.
-Zrobiłam to dla Justina, nie dla ciebie, ty podły debilu. –wykrzyczałam w jego kierunku. Chwilę później bardzo tego żałowałam. Simon wyciągnął broń,  naładował i wycelował w moją stronę. W moich oczach był tylko strach. Panicznie bałam się o życie Justina. Nie swoje.
-Powtórz to, a pożegnasz się ze swoim życiem, suko. –krzyczał. –No, chyba, że chcesz, aby ten twój pies  zdechł?! –dodał po chwili. Celował w kierunku mojego  chłopaka. Tak, chłopaka.  Nie mogłam znieść myśli, że zaraz jego życie się skończy. Nie teraz, nie dziś.
-Nie chcę. Na pewno nie on. Zrobiłam to tylko i wyłącznie, żeby się z nim zobaczyć. Brzydzę się siebie. Nie robiłam tego wcześniej i na pewno więcej nie będę tego robić –powiedziałam ze łzami w oczach.
-Uważaj, bo ci uwierzę, kurwo. Jeśli chcesz, aby on żył, to musisz robić rzeczy, o których nawet nie śniłaś. Jebana dziwka –wysyczał i zaczął kierować się do wyjścia. –Zostaniecie tutaj na noc, dzieciaki. –powiedział, po czym zatrzasnął z hukiem drzwi.
-Justin… -wyszeptałam do jego ucha. –Jest mi tak bardzo przykro.
-Nic się nie stało. Kocham cię, wiesz o tym, prawda? –powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Jego oczy były, jak najpiękniejsze diamenty na świecie.
-Muszę ci coś powiedzieć. –powiedziałam te słowa bardzo wolno. Bałam się jego reakcji. W sumie, sama byłam ciekawa, czy to jest prawda, czy tylko mój mózg tak działał. Justin dał mi znak, abym mówiła. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam te dwa, ciężkie dla mnie słowa.
-Kocham cię.



 ~
PRZEPRASZAM WAS!
Boję się, jak zareagujecie na ten rozdział. Boję się, że stracę czytelników. :(
Jest mi tak cholernie przykro, ale w pewnym sensie podoba mi się ten rozdział. Mam wrażenie, że akcja zbyt szybko się rozwija. No, ale Marcelina i Justyna nie mogą zaczekać kilka dni, abym na spokojnie napisała. Siła przyjaciół. :))))
Przepraszam również za błędy.
Bardzo proszę o jeden, krótki komentarz. To tak bardzo mnie motywuje i sprawia coraz rzadziej widywany uśmiech na mojej twarzy.
Kocham was, Julia x

14 komentarzy:

  1. Cholera, tego się nie spodziewałam, bhbffjdhfdhfuh, ale i tak jest zajebiście *.* Molly zrobiła to tylko i wyłącznie dlatego, że chciała zobaczyć Justina... i boże, ona w końcu przyznała, że go kocha bchdbghefbghebfged <3 Na pewno nie stracisz czytelników, mi się podoba, pisz tak jak chcesz kochanie, bo tak ci najlepiej wychodzi x i przepraszam :c będę czekać aż na spokojnie napiszesz x ale mój boże, nadal nie mogę uwierzyć, Simon to taki skurwiel.
    Kocham Cię, @bighugwithjb <3

    OdpowiedzUsuń
  2. dfxgjskxnjxk rozdział jest wspaniały! masz świetną etykę pisania. x
    nie mam się do czego przyczepić. :)
    pozdrawiam. x

    OdpowiedzUsuń
  3. JeZu wróciłam z męczącej przygody z mamą i czytam ten rozdział, ciarki przeszły mi po plecach a ja mówiłam pokemonku, że to SEJMON wiedziałam ta męska dziwka doprowadza mnie do obrzydzenia miałam wymiotować tak jak przy Niekrytym Krytyku z tymi penisowymilarwami ale się powstrzymałam. Na końcu dostrzegłam wielkie zaskoczenie wyznała mu miłość <33 Jejj czekałam na to. Kiedy zaczęłam czytać rozdział dlaczego SESZMON skojarzył mi się z Filipem ? Oo-oO Nie mam pojęcia jakieś dziwaczne a właśnie proszę przyjdź jutro i na dyskotekę proszę <33 Jeśli Julia ma iść na dyskotekę każdy daje komentarz zbieramy podpisy~ A więc piękny rozdział erotyczny* xD Dziękuję Ci, także za wspomnienie o mnie i Marcelince w notatce a więc Super rozdział pisz tak dalej <333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niech zgadnę, znów szukałaś butów? XD
      uwielbiam twój styl piana bez przecinków XD

      Usuń
  4. no dostałam zaproszenie na tego bloga. przeczytałam i zachwyciłam się. naprawdę genialnie go napisałaś i piszesz ♥ czekam na dalszy ciąg ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. No więc, może ten komentarz nie będzie zbyt pochlebny.
    Link do twojego bloga znalazłam na twitterze.
    Przeczytałam prolog. Myślałam, że zapowiada się kolejna fajna historia. Wreszcie fajne autorskie opowiadanie na tle większości tłumaczeń.
    Ale po kilku rozdziałach niestety bardzo się zawiodłam. Nie wiem czemu komentuję pod tym rozdziałem, bo powinnam pod 6 albo 5, ponieważ tylko do tamtego miejsca 'wytrzymałam'.
    A więc uzasadnienie. Fabułę rozwijasz zdecydowanie za szybko. Na początku sądziłam, że wątek gdzie Demi (nie wiem jak nazywa się w opowiadaniu) nie spotka się z Justinem conajmniej do 10 rozdziału, a tu już chyba w 3 rozdziale się spotkali i wszystko pięknie.
    Pytanie, które mi chodzi wciąż po głowie, to jak do cholery Justin znalazł Demi o_O. No bo poważnie.. Nigdzie nie znalazłam choćby fragmentu, gdzie Demi mówiła Justinowi gdzie mieszka, albo gdzie chodzi do szkoły.
    O co w ogóle chodzi z tymi zadaniami?! To jest chyba najbardziej bezsensowny i niezrozumiały dla mnie wątek. Że niby jak wykona wszystkie zadania to go wypuszczą? i tak przypadkiem Demi jest tą osobą, której dotyczyło ostatnie z nich? Jakim cudem Ci ludzi, którzy ponoć rozkazywali mu, wiedzieli że Justin zna się z Demi?
    Reakcja Demi na śmierć jej mamy. Na początku okej, jest spoko. Ale proszę Cię... na serio poszłabyś do szkoły i jak nigdy nic obściskiwała się (z chłopakiem którego widzisz może po raz drugi na oczy) wiedząc, że Twoja matka została zamordowana dzień wcześniej? ZAMORDOWANA? I czemu Demi nie podejrzewała swojego ojca o zabójstwo jej matki od razu, gdy zobaczyła ją martwą?
    O jeszcze tak się zastanawiam... to jak wprowadziłaś Justina do realnego świata Demi... to wyglądało jakby Justin stalkował Demi i na jej miejscu na pewno nie rzuciłabym mu się w ramiona jak gdyby nigdy nic. Powiedział parę zdań, a ona od razu mu uwierzyła. Rozumiesz? Dziewczyna, która podchodzi z dystansem do ludzi, samookalecza się, jest prześladowana.. tak po prostu łatwo ufa chłopakowi, którego pierwszy raz widzi na oczy?
    mogłabym się jeszcze do paru rzeczy doczepić, ale już zbyt zmęczona jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację. zupełną rację do tego.

      Usuń
    2. Dzień dobry anonimie ; ). Piszę ten komentarz do Ciebie nie jest on, ażeby Cię dyskryminować bo o gustach się nie dyskutuje. A wiec zacznijmy od wyjaśnienia "to jak do cholery Justin znalazł Demi o_O", a wiec na pewno nie przeczytałaś do końca ponieważ kiedy znaleźli się w domu tego psychola miał on dużo zdjęć na ścianie tak? Obserwował ją od dawna Justin był jego marionetką, on mu podał adres, proste? Proste, po drugie "Fabułę rozwijasz zdecydowanie za szybko" Nie rozumiem idzie ona w doskonałym tempie tak jak prawdziwe życie nie jak w lekturach, ciągnie się i ciągnie. Po trzecie "O co w ogóle chodzi z tymi zadaniami" Chodzi o to, że Justin tak jak wspomniałam w punkcie pierwszym był "marionetką", został porwany grozili mu, musiał robić co mu kazali, nie miał wyboru. Po czwarte "Jakim cudem Ci ludzi, którzy ponoć rozkazywali mu, wiedzieli że Justin zna się z Demi? " Był to czysty przypadek, nie ma do tego wyjaśnienia przypadków się nie wyjaśnia. Po piąte "Reakcja Demi na śmierć jej mamy. Na początku okej, jest spoko. Ale proszę Cię... na serio poszłabyś do szkoły i jak nigdy nic obściskiwała się" Musiała chodzić do szkoły jej ojciec się nad nią wyżywał, a obściskiwała się, ponieważ potrzebowała czułości a nie samotności, gdyby nie Justin Ona by nie żyła. Po szóste "I czemu Demi nie podejrzewała swojego ojca o zabójstwo jej matki od razu, gdy zobaczyła ją martwą?" Jeśli zauważyłaś Demi była w depresji a z nią jest ciężko racjonalnie myśleć w takich najgorszychchwilach kiedy się kogoś traci. Po siódme "to wyglądało jakby Justin stalkował Demi i na jej miejscu na pewno nie rzuciłabym mu się w ramiona jak gdyby nigdy nic. Powiedział parę zdań, a ona od razu mu uwierzyła. Rozumiesz? Dziewczyna, która podchodzi z dystansem do ludzi, samookalecza się, jest prześladowana" Musiał on tak wyglądać nie mógł oni Ich obserwowali, nie Justin nie on, znała go bardzo dobrze miała do Niego zaufanie dlatego mu uwierzyła. Po ósme "tak po prostu łatwo ufa chłopakowi, którego pierwszy raz widzi na oczy?" Znali się bardzo dobrze przez Twittera zawarli tam mocną przyjaźń, na pewno powiesz, że jest to nierealne ale, przyjaciele to nie są tacy których znasz od dzieciństwa z którymi zawsze się bawiłeś oni mogą Cię w każdej chwili zostawić, ale jeśli wiesz, że już masz takieo który cię nigdy nie zostawi, nie muszą się widzieć. I ostatnie "mogłabym się jeszcze do paru rzeczy doczepić, ale już zbyt zmęczona jestem :)" DOCZEPIĆ, kurde jeśli jesteś zbyt zmęczona to nie wiem po co to piszesz. Dziękuję, żę dotrwałaś do końca, myślę że wyjaśniłam twoje "doczepki" na temat tego FF, Pomyśl, że ono nie jest stworzone dla wszystkich czytelników a więc powtarzam zadanie "bo o gustach się nie dyskutuje" ; )

      Usuń
  7. Boże ten komentarz anonimowy..………… jak anonimek ma problemy to niech sam pisze takie ff i zobaczymy jak on będzie pisał. : ))))))
    Rozdział jak zwykle cudowny, i rozwaliło mnoe to, że rozdział zawiera wątki erotyczne. XD
    Nie spodziewałam się wyznania miłości.
    @yoxbiebs

    OdpowiedzUsuń