Justin był totalnie
zaskoczony tym, co właśnie powiedziałam. Na moich policzkach pojawił się
niewielki rumieniec. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Jego usta znalazły się na moich w ułamku
sekundy. Nasze języki walczyły o dominacje.
Czułam, jak uśmiecha się w pocałunku. Cholera, on tak dobrze całował…
Dłuższą chwilę później postanowiłam zakończyć to. Justin popatrzył się na mnie
z wielką miłością w oczach. Zaśmiałam się.
-Jesteś taka piękna –wyszeptał. Zarumieniłam się mocno na
ten komplement. Pomimo skomplikowanych warunków, mogłam wyczuć, jak mocno
bije jego serce. Załamałam się na chwilę, gdy znów zobaczyłam
na jego ramieniu krew. Zaczęłam rozglądać się dookoła, szukając czegoś, czym
mogłabym załagodzić upływanie krwi. Niestety, niczego wokoło nie było. Tylko ja
i Justin. Uwagę przykuło mi niewielkie źródło światła.
-Zaczekaj tutaj. –powiedziałam. Wstałam i ruszyłam w jego
kierunku. Światło było małe, ale spokojnie można byłoby coś zrobić, aby się
stąd wydostać. Zaczęłam kopać w to miejsce. Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo
prosto można było się przedostać na drugą stronę. Mur zaczął się kruszyć.
Justin niepewnie mnie obserwował. –Spójrz, możemy stąd uciec! –spojrzałam na
jego twarz. Miliony motylków latało w moim brzuchu, gdy zobaczyłam jego
uśmiech. Był taki przepiękny. Próbował wstać z trudem z miejsca. Podbiegłam do
niego. –Nie, ty sobie siedź. Ja to zrobię. –posłałam mu szczery uśmiech.
Westchnął, a ja wróciłam do miejsca, w którym znajdowałam się kilka minut temu.
Zaczęłam kopać z całej siły. Nie miałam pojęcia, co mogło być po drugiej
stronie. Ryzykowałam. Coraz bardziej było widać światło. Byłam szczęśliwa z
tego, co zrobiłam. Gdy dziura była aż na tyle duża, abym mogła się zmieścić,
wróciłam do Justina. Ulękłam przy nim i musnęłam jego usta. –Zaraz wrócę.
–powiedziałam.
-Nie, nigdzie nie idziesz sama. –rzekł. Westchnęłam,
zdenerwowana.
-Nie możesz chodzić, zrozum. A co będzie, gdy Simon wróci? –zapytałam z nadzieją, że mi
pozwoli pójść. Miał zdenerwowany wyraz twarzy. Zastanawiał się dłuższą chwilę.
-No dobra, ale –zatrzymał się i zbliżył twarz do mojej.
–wróć. –wyszeptał, po czym pocałował mnie w usta. Wyciągnął z kieszeni
pistolet.
-Co do… -krzyknęłam. Justin przyłożył palec do moich ust. Przełknęłam
ciężko ślinę.
-Jakby ktoś do ciebie się zbliżył. –powiedział szeptem. Na
te słowa mi ulżyło. Jednak po chwili zaczęłam rejestrować to, co powiedział.
-Że co? Mam kogoś zabić? –powiedziałam, zmieszana.
-Nie, ale gdyby trzeba było. –odpowiedział. –Wróć szybko.
–puścił do mnie oczko, po czym naładował pistolet i podał mi go. Westchnęłam i
ruszyłam w kierunku „wyjścia”. Przecisnęłam się przez niewielki otwór.
Znalazłam się w jakimś pokoju. Zaraz, czy ja tutaj… O boże! Usłyszałam jakieś dźwięki. Szybko schowałam
się do szafy. Do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Próbowałam być cicho. Zimny pot
lał mi się po twarzy. Błagałam, aby nie otworzył szafy. Niestety, szedł w jej
kierunku. Miał ją otworzyć, gdy jego
telefon zaczął dzwonić.
-Yo, to ja. –zaczął mówić, po czym znikł za drzwiami. Niepewnie
wyszłam z szafy i ruszyłam w kierunku okna. Ku mojemu zdziwieniu, nie było
tutaj wysoko. Otworzyłam okno i zaczęłam wychodzić z pokoju.
Zimne powietrze
uderzyło o moją twarz. Rozglądałam się dookoła, trzymając broń w ręku.
Usłyszałam rozmowy. Schowałam się za murem. Dwaj faceci przeszli obok mnie, ale
nie zauważyli na szczęście. Kamień spadł mi z serca. Westchnęłam z ogromną
ulgą. Postanowiłam, że to najlepszy czas, aby uciec. Do głowy przyszedł mi
zraniony Justin. Westchnęłam, po czym zaczęłam badać ponownie otoczenie. Nikogo
nie było. Mogłam wrócić do mojego chłopaka. Schowałam broń i zaczęłam się
wspinać na mur, aby wejść przez okno. Wykonałam to bezproblemowo. Uchyliłam
lekko okienko. Chwilę później znalazłam się w pokoju. Usłyszałam tego samego
faceta, który wcześniej odebrał telefon. Właśnie kończył rozmowę. Mało
brakowało, aby mnie zobaczył. Zwinnie przecisnęłam się przez niewielki otwór.
Justin zauważył, że wróciłam. Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam to i
podbiegłam do niego, aby przytulić.
-Zaczekaj, zanim chcesz to zrobić. –ostrzegł Justin. Nie
wiedziałam o co może mu chodzić. Zauważył mój zdziwiony wyraz twarzy. –Broń.
–rozkazał. Zaśmiałam się głupio i sięgnęłam do kieszeni po broń. Zwinnie mu ją
oddałam. Zaśmiał się na mój gest, po czym schował ją i zaczął mnie całować. Z chęcią oddawałam mu rozkoszne pocałunki.
Uśmiechał się w trakcie. Jego ręce dotykały każdy centymetr mojego ciała. Moje
ręce ułożyły się na jego włosach. Zaczęłam delikatnie ciągnąć za końcówki. W pewnej chwili usłyszałam, że ktoś schodzi po
schodach do piwnicy, do nas. Oderwałam usta od jego i szybko podbiegłam, aby
zakryć źródełko światła. Znalazłam niewielki odłamek drewna i oparłam o zimną
ścianę. Wróciłam do Justina i usiadłam obok. Niewiele brakowało, aby Simon mnie
przyłapał… Drzwi otworzyły się energicznie, że aż podskoczyłam ze strachu.
Przełknęłam ślinę, ponieważ nie wiedziałam, co on dziś wymyśli. Zamknął za sobą
drzwi, po czym podszedł do nas. Jego blade usta zaczęły wydobywać z siebie
niechciane dźwięki.
-Jak u was leci, suki? –wysyczał.
-Zły dzień? – mruknęłam pod nosem.
-Udam, że tego nie słyszałem. – zadrwił. W ciągu niecałe
trzy sekundy, znalazł się obok mojego ciała i chwycił moją zmarzniętą rękę.
Szarpnął ją, po czym automatycznie wstałam. Zasyczałam z bólu.
-Kurwa, nie mogłeś po prostu poprosić, abym wstała?! –krzyknęłam.
Zaczęłam szybko żałować swojego tonu. Simon wyciągnął broń z tylnej kieszeni,
po czym przyłożył ją do mojej klatki piersiowej.
-Wystarczy jeszcze jedno słowo, kocico. –wyszeptał do mojego
ucha. Po moim ciele przeszły zimne dreszcze. Nic nie będę dla niego robić. Nie
teraz, nie dziś. Nigdy. Chyba, że chodziłoby o Justina… Przełknęłam głośno
ślinę. Simon schował broń z powrotem do tylnej kieszeni. Odetchnęłam z ogromną
ulgą. Nim zdążyłam mrugnąć, Justin podniósł się z ziemi, wyciągnął swoją broń i
przyłożył ją do głowy Simona.
-Wystarczy jeden ruch. –powiedział Justin. Zauważyłam, że
ręce blondyna kierują się w stronę wcześniej schowanej broni. Posłałam
niepokojące spojrzenie Justinowi. Zdjął wzrok z moich oczu, na jego
ręce. –Nie słyszałeś?- zaśmiał się, po czym wyrwał z rąk Simona broń i rzucił
ją na ziemię z hukiem. Spoglądałam w oczy Simona. I można było pomyśleć, że taki twardziel…
Było tam widać panikę, totalne zagubienie. Współczułam mu przez chwilę, ale się
opamiętałam. Przecież niedawno zrobiłam przeokropną rzecz, którą zapewne będę
pamiętać do końca życia. Skrzywiłam się na samą
tą myśl. Przez moje
ciało przeszedł deszcz ciarek.
-Nigdy więcej.- wyszeptałam pod nosem. Nie chciałam, aby
ktoś to usłyszał. Najwyraźniej, pierwszy raz w życiu coś się stało, co
chciałam.
Justin wciąż trzymał broń przy głowie Simona.
Chłopak chciał jakkolwiek wydostać się, ale ja pomagałam mojemu ratownikowi.
Mogłam powiedzieć, że był moim ratownikiem. Przecież Justin pomógł mi w takich
niezwykle małych i wielkich sprawach.
Zawsze sprawiał, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Mimo, iż powiedziałam
mu, że go kocham, to wciąż mam wątpliwości. Chyba zbyt szybko to powiedziałam.
Nie wierzę w miłość. Może to było
chwilowe? Owszem, Justin mi się podoba jak… cholera, tego się nie da opisać. Jego
pocałunki zawsze zabierały mnie w inny świat. Ten wymarzony. Nie mogłam opisać tego „szczęścia”, które
odczuwałam, gdy on był obok mnie. Zawsze podnosił mnie na duchu. Wystarczył tylko jeden, niesamowity uśmiech. Taki
przepiękny…
-Czy ty myślisz, że
my damy ci spokojnie odejść? Po tym wszystkim? –wysyczał Justin do Simona. Chłopak
zastanawiał się nad tym wszystkim. Westchnął głęboko, po czym zaczął mówić
cicho.
-Czy to mój ostatni dzień? –zapytał. Zaśmiałam się. Nienawidziłam
Simona za to wszystko. W duchu, mimo
tych wszystkich krzywd, które mi wyrządził, nie chciałam, aby on dziś umierał.
Byłaby to kolejna osoba dodana na listę umarłych przeze mnie osób. Gdybym
chciała policzyć osoby, które już nie żyją z mojego powodu… Hm, dużo tego.
Zrobiłam minę błagającą w stronę Justina. Jego wyraz twarzy nieco
się zmienił, ale wciąż trzymał broń przy głowie Simona.
-Nie, nie namówisz mnie. Wyrządził ci tyle krzywdy. –krzyknął.
Simon się zaśmiał głupio, po czym szybko obrócił się i uderzył Justina w brzuch. Mój chłopak skulił się z bólu.
-Przegiąłeś. –krzyknęłam w stronę Simona. Na jego twarzy
pojawił się sztuczny uśmiech. – Nie będziesz nikogo więcej krzywdzić! –dodałam,
po czym sięgnęłam po broń. Wycelowałam ją w kierunku serca Simona. Nie
myślałam. Pociągnęłam za spust. Pistolet wydał z siebie przerażający
dźwięk. Ciało chłopaka opadło bezwładnie
na ziemię. Z moich oczu leciały krople łez. Właśnie zabiłam człowieka.
~
Hej!
Mamy za sobą rozdział 13. TAK! Wiem, że akcja schodzi na psy, że wszystko się niszczy... Przepraszam za to.
Jednak mam nadzieję, że mimo tych wszystkich błędów, zbyt szybkiego rozwijania się akcji, pozostaniecie wciąż ze mną, aż do śmierci Molly.
Podobał się rozdział?
Proszę o komentarze. :)
Julia.
Kurde, do jakiej śmierci ?! Nie wyobrażam sobie, że Justin bez Niej przeżyje a więc będą dwa trupy '___' Nie zabijaj ich, proszu. Ten rozdział dodał mi trochę otuchy po tym co się stało w moim życiu, dziękuję Ci Julio za to, że byłaś ze mną w tych trudnych chwilach, cholernie Ci dziękuję. A co do akcji nie rozwija się ona "SZYBKO" teraz nie wiem dlaczego zwracam uwagę na wątki "Cholera, on tak dobrze całował…" Tylko bez skojarzeń, bo u mnie w głowie już jest chyba dobrze ; ). Julio pisz tak dalej !!!
OdpowiedzUsuńbardzo zaskakujący komentarz!
Usuńgdzie justyna?
Wspaniały * . * /tul_misiajmy
OdpowiedzUsuńjejku jaki cudowny ahfshebgfw jakbyśmogła to mnie informuj o nowych x
OdpowiedzUsuńkazayp
nie ma sprawy! x
Usuńcudowny * . *
OdpowiedzUsuńcudowny *-*
OdpowiedzUsuńluv_my_kevin twitter xx
cudowny *o* / @nelsiex
OdpowiedzUsuńw 2 godziny przeczytałam wszystkie rozdziały, całe opowiadanie jest cudowne! nie mogłam się oderwać od czytania :) mam prośbę, czy mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach? / @awliamx
OdpowiedzUsuńoczywiście!
UsuńW kilka godzin przeczytałam całe opowiadanie. Z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńWszystko jest takie nieprzewidywalne i ekscytujące, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
Byłby to dla Ciebie problem, gdybyś mnie informowała na tt? :)
@slqomez
nie! oczywiście, dla mnie to tylko zaszczyt :)
UsuńPozytywnie zaskoczona i nie mogłam się oderwać od czytania./ @datinglovato
OdpowiedzUsuńSwietne opowiadanie, moglabys mnie informowac? @yepniallers
OdpowiedzUsuńDodaję to opowiadanie do jednych z najlepszych,które czytam.Muszę Ci powiedzieć,że jest naprawdę bardzo dobre,tajemnicze i oryginalne.Nigdy nie widziałam opowiadania podobnego do Twojego,a czytałam ich całkiem sporo haha.Czekam na następny rozdział i mam nadzieję,że pojawi się szybko+mogłabyś informować mnie na twitterze o nowych rozdziałach? kidrahvato :)
OdpowiedzUsuńA niedawno mówiła, że nie zabije nikogo, a tu buuum. ! Nie schodzi na psy jest coraz bardziej wciągające.
OdpowiedzUsuń@yoxbiebs