Poczułam, jak na moim ciele znalazły się
krople jakiejś substancji. Była dość gęsta i nie wydawała się jak woda.
Przełknęłam głośno ślinę. To musiała być krew. Dobrze rozpoznawałam takie
rzeczy, gdyż przez ostatnie miesiące żyłam patrząc na nią. To wydaje się być
przerażające, jednak dla mnie normalne… Tak, dobrze zauważyłeś.
Po omacku poruszałam
dłonią w stronę, gdzie było jej więcej. Poczułam ciało, które było nią
otoczone. Do moich oczu napłynęły łzy,
jednak nie poddawałam się. Uniosłam swoje ciało i przysunęłam się bliżej
nieznanego mi ciała. Poczułam te idealnie ułożone włosy i usta, które aż
zachęcały do pocałowania. Bez wątpienia mogłam stwierdzić, że to był Justin.
-C-co on ci zrobił? –wyszeptałam, trzęsąc się i jęcząc. –Justin,
obudź się. Ja… Przepraszam. To moja wina. Nie powinno do tego dojść.
Przepraszam cię tak bardzo… -zaczęłam bardziej płakać, niż wcześniej.
-Już dobrze… -stwierdził powolnym tonem Justin.
-Nie, nic nie jest dobrze! –krzyknęłam, po czym wstałam i
zaczęłam po omacku szukać włącznika światła.
Było to trudne, ponieważ na ścianach było mnóstwo broni. Mało brakowało,
abym pociągnęła za spust i strzeliła.
Włączyłam światło i wrzasnęłam, gdy zobaczyłam w kącie
oderwaną głowę mojego ojca.
-Justin, musimy stąd iść. Pomogę ci. –rozkazałam, po czym
sięgnęłam za jego ramie i nieco poruszyłam. Musiało to mu sprawiać ból,
ponieważ był postrzelony. Nie wierzyłam, że to zrobiłam, ale zerwałam z siebie swoją
ulubioną bluzkę i przyłożyłam do ogromnej rany, z której lało się mnóstwo krwi. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i oblizał
swoje usta.
-Gdybym nie był postrzelony, to nie byłabyś już dziewicą. –
powiedział z przekąsem, na co przewróciłam oczami.
-Skąd wiesz, że nie jestem?- zaszydziłam z niego, próbując
pomóc mu wstać. Muszę przyznać, że
martwa głowa mojego ojca wcale nie dodawała mi otuchy. –No wstawaj, a nie
patrzysz się na… nieważne.
–powiedziałam, na co Justin się zaśmiał.
Gdy już wstał, uśmiechnął się do mnie, po czym się odwrócił i
przestraszył się.
-Co do… kurwa, co to tu robi?! –krzyknął brązowooki. Tak,
moja reakcja była podobna. Odwrócił
głowę w moją stronę i stwierdził:
-Ale tutaj jest zupełnie przyjemniej…- musnął moje usta,
jednak ja nie mu oddałam tego. Przewrócił oczami i z bólem próbował wyjść z
ciasnego pokoju. Zamknął na klucz
drzwiczki i wyrzucił go do kosza. Westchnął i ruszył do salonu, żeby rozłożyć
się na sofie. Jak postanowił, tak zrobił.
Chłopak o brązowych włosach, które były zawsze idealnie
ułożone, zasyczał z bólu. Stałam w
kącie, głupio obserwując jego każdy ruch. Nie miałam zamiaru się odzywać, bo
może nie chciał, żebym się odzywała? Musiałam sobie jakoś radzić, prawda?
Westchnęłam cicho i skuliłam się, opierając o ciemną ścianę. Moje myśli zebrały się wokół dzisiejszego
dnia, że nie słyszałam wołania Justina. To było takie pokręcone. Ojciec próbował mnie zgwałcić, a potem postrzelił
mojego przyjaciela…. Mówmy na Justina przyjaciel. Nie wierzę w miłość, kurwa.
Nigdy nie uwierzę.
Gdzie było ciało mojego taty? - to pytanie zadawałam sobie od dłuższego
czasu. Nagle dosłyszałam, gdy Justin
mnie wołał.
-Ile, do kurwy, mam cię wołać?! –krzyknął wyraźnie zły. Mój
wzrok, który był niewyraźny poprzez łzy, które już zdążyły się zebrać, powędrował
na chłopaka. Gdy zauważył, że
popatrzyłam się na niego, zaczął mi klaskać. Bezczelny…
-Chodź tutaj. –rozkazał.
Rzuciłam mu pytające spojrzenie, na co on poklepał miejsce na jego
kolanach. Zaśmiałam się w myślach. On
myśli, że ja będę teraz się wymieniać z nimi pocałunkami?
-Przyjdę, ale daj… -przerwałam, gdy przypomniałam sobie, że
jest ranny. -Och, przepraszam… -wymamrotałam.
Próbowałam zakryć swoje nagie ciało, jednak bezskutecznie. Ciągle czułam
jego wzrok na mnie, co mnie denerwowało.
Byłam zła, że dałam się tak pokazać. Może nie powinnam pokazywać swojego
ciała tak wcześnie? Lub nigdy? Nikt nie powinien zobaczyć tyle niedoskonałości.
Nienawidziłam swojego ciała. Zawsze pragnęłam być chudsza, choć dokładnie
czułam kości na swoim ciele. Na śmierć zapomniałam, że w okolicy kości
biodrowej miałam strasznie dużo ran, które do dziś się nie zagoiły. Moje
policzki zaczerwieniły się ze wstydu.
-Czy masz apteczkę? Cokolwiek? –spytałam. Odpowiedział twierdząco, na co wstałam z
miejsca i podeszłam do niego. Przewróciłam oczami, gdy oblizał swoje usta. –Chcesz, żebym coś zrobiła? –zadałam kolejne
pytanie, a on znów pokiwał głową. Rozczochrałam jego włosy, na co jęknął,
również się śmiejąc. No, co? I tak
kiedyś miałam zamiar to zrobić. Chwycił
jedną dłonią za moją talię i przyciągnął do siebie. Przełknęłam głośno
ślinę. –Chyba się nie rozumiemy.
Chciałam ci pomóc, a nie zrobić coś, na co raczej nigdy nie będziesz mógł
patrzeć. – uniosłam brwi do góry i wystawiłam mu język. Zaśmiał się cicho, co chwilę spoglądając w
mój biust. Zboczeniec.
Szukałam w łazience
czegoś, co mogłabym użyć, by pomóc Justinowi. Znalazłam wiele różnych
przyrządów. Rzuciłam okiem na miejsce, w
którym rzuciłam kiedyś nóż, dzięki któremu znalazłam się w szpitalu.
Westchnęłam cicho, ponieważ nie było go tam.
Przede mną pokazały się łapczywe dla mnie przekąski. Trudnym wyzwaniem
było, żeby ich nie wziąć. Dzięki nim mogłabym się znaleźć w miejscu, o którym
marzę od dawna, lecz nie mogłam dziś. Miałam zamiar pomóc chłopakowi, który
został zraniony przeze mnie. Tak, to on mnie uratował przed tym, a nie musiał.
To ja powinnam zginąć, zamiast ranić jeszcze jego. Och…, dlaczego
zaprzepaściłam taką szansę?
Wróciłam do Justina z apteczką i różnymi innymi rzeczami.
Gdy usłyszał, że już jestem, usiadł na łóżku.
-Więc, co masz dla… -przerwał, gdy zobaczył wszystkie rzeczy
potrzebne do wyciągnięcia kuli. Przełknął głośno ślinę, na co zaśmiałam się
wrednie. Przesadziłam. Mogłam go tym urazić. Uh, byłam taka okropna…
-Połóż się, skarbie. –zadrwiłam z niego. Przewrócił oczami,
jednak wykonał polecenie. Zdjęłam
tymczasowy „opatrunek” z jego rany.
Rzuciłam gdzieś na podłogę swoją bluzkę, która była teraz cała we
krwi. Następnie zrobiłam to z jego
bluzką. Przegryzłam wargę. Cholera, on był tak bardzo umięśniony… Miałam ochotę
pisnąć z zachwytu, tak jak robią to nastolatki, gdy zobaczą swojego
Idola w telewizji. Nic specjalnego, a jednak. Justin zauważył mój wzrok, który był wlepiony
w jego tors.
-Może być cały twój, musisz tylko… -przerwałam mu, patrząc
na niego morderczym wzrokiem.
-Pieprzony zboczeniec. Nic nie będę z tobą robić. Widocznie
mam więcej szacunku do siebie, niż te naiwne dziewczyny, które przespały się z
tobą. –syknęłam, na co chłopak zacisnął mocno swoją pięść. Wow, wydawał się
naprawdę wkurwiony. Chyba powinnam to robić częściej lub… nie.
-Zamknij się!
–krzyknęłam mu w twarz, wyciągając pocisk z jego ramienia. Justin krzyczał z
bólu. To mogło się wydawać śmieszne, bo on nigdy się niczego nie boi, jednak
było mi go żal. Gdy zrobiłam to,
odetchnęliśmy z ulgą. Zabandażowałam ranę i szybko pobiegłam po lód. Jego dom był ogromny, więc nawet nie
wspominajmy o samej kuchni. Wróciłam z chłodną rzeczą i przyłożyłam do jego
ramienia, lekko masując drugie. Chłopak posłał mi uspokajające spojrzenie, więc
się rozluźniłam. Złączyliśmy swoje dłonie i spoglądaliśmy robie w oczy. To było
dość krępujące dla mnie, bo nigdy się nie zakochałam. To, co mu powiedziałam
kiedyś było kłamstwem. A może? Nie mogłam stwierdzić, co to znaczy „zakochać
się”. To mnie przerastało. Prawdziwie kochałam tylko moją babcie i młodszą
siostrę, ale one już nie żyją. Tęsknię za nimi bardziej niż za kimkolwiek.
Zrobiłabym wszystko, żeby jeszcze raz zobaczyć ich uśmiechnięte twarze.
Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Gdybym się zabiła, to byłabym
już dawno z nimi. Dołączyłabym do nich i byłabym szczęśliwa. Justin może i
sprawia, że moje życie ma mały sens, jednak… Zrobiłabym wszystko, żeby
zakończyć ten koszmar. Chciałabym zasnąć i nigdy się nie obudzić.
-Dlaczego nie chcesz się ze mną przespać? –Zapytał nagle.
Jego pytanie mnie oburzyło.
-Nie kocham cię. Chciałabym to zrobić z osobą, którą kocham,
ale nie z tobą. Może kiedyś? –odpowiedziałam pytaniem. – Nie, jednak nigdy. Ja
się nie mogę zakochać. To jest zbyt trudne. Ja…
-Mówiłaś, że mnie kochasz. –przerwał mi, patrząc surowo w
moje oczy. Czy on musi mi wszystko wypominać?
-Przestań. –rozkazałam. –Natychmiast. Nie mogę cię kochać,
bo nie wierzę w miłość! Czy to takie trudne do zrozumienia? –syknęłam i
wyrywałam od niego swoją dłoń. Zamiast patrzenia w jego brązowe oczy, wzrok
przeniosłam na ścianę, która wydawała się dość dziwna. Była brązowa jak zawsze,
jednak miała w sobie coś innego… Nieważne, pewnie znów odczuwałam efekty
niespania przez okropnie duży okres czasu.
-Spójrz na mnie. –poprosił szeptem Justin. Wywróciłam oczami
i popatrzyłam się w jego oczy ponownie. Chwycił
moją talię i próbował mnie przyciągnąć do siebie. Niechętnie opadłam na jego
ciało.
-Naprawdę nie mam zamiaru nic z tobą robić. –powiedziałam
całkowicie poważnie. – A szczególnie, gdy jesteś ranny i twoje nowe…
-przerwałam na chwilę –rany krwawią. –dodałam. Chłopak wciąż patrzył głęboko w
moje oczy, co mnie bardzo zdenerwowało.
-Mamy zamiar spać tutaj? –spytał. Czy on myśli, że mam zamiar z nim spać? Czy
on w ogóle słyszy, co do niego się mówi?!
-Ja mogę spać nawet
na podłodze. Wszystko jedno, bo i tak nie zasnę. –odpowiedziałam. Wciąż leżałam
na nim, przez co zarumieniłam się lekko. Chwila… Ja nigdy się nie rumienię.
Jestem Molly Muller, do cholery! Chciałam wstać, jednak jego uścisk był bardzo
mocny. Wciąż patrzył na mnie tym
błagalnym wzrokiem niczym wilk, który zobaczył swoją ofiarę. On myśli, że ja jestem dziwką? Może i
zostałam tak nazwana w szkole przez każdego ucznia, jednak to nie oznacza, że
nią jestem! Jeśli Justin coś do mnie
czuje, to ja będę się starać również to poczuć, choć nic nie obiecuję. On
sprawia, że czuję się lepiej, jednak nie aż tak. Szczerze mówiąc, to ja nigdy
nie byłam zakochana w chłopaku. Miłość do rodziny wygląda całkowicie inaczej,
niż do chłopaka, mam rację? To wszystko
nie mieści mi się w głowie. Współczuję Justinowi, jeśli cokolwiek do mnie
czuje. Jak można się zakochać w osobie, która zabiła dawną siebie, okalecza się
i próbuje każdego sposobu, żeby popełnić samobójstwo? Chciałabym być wolna, nie
mieć żadnych obowiązku i nie przejmować się każdym. Marzenia marzeniami, jednak
ja dokonam swojego i będę kiedyś wolna. Wystarczy zaczekać, bo każda okazja
tylko czeka, by ją schwytać. Tak właściwie, to ja nie wiem, w co wierzyć. Nigdy
nie wierzyłam w Boga, jednak to nie oznacza, że od razu obrażałam osoby, które
chodziły do kościoła i się modliły. Każdego człowieka starałam się szanować.
Niezależnie od tego, z jakiej rodziny pochodził. Czy był biały czy czarny.
Jedyną osobą, którą niszczyłam, byłam właśnie ja. Nie było miejsca, w którym blizny
nie dawały o sobie znać. Były dosłownie wszędzie! To być może był powód, dla
którego nienawidziłam swojego ciała.
Zawsze zastanawiałam się, czy moja zmarła matka widziała moje rany.
Jeśli tak, to, dlaczego nic nie zrobiła? Dlaczego się ciągle zastanawiam,
przecież ona mnie nienawidziła! Za każdym razem tylko czekała, aż zakończę to
wszystko, bo wtedy mogła zacząć żyć.
Pamiętam, gdy miałam tylko osiem lat, a ona wróciła do domu kompletnie
pijana i mnie uderzyła… Zostały mi ogromne siniaki. Jakiś miesiąc potem,
dowiedziałam się, że będę mieć siostrzyczkę. Wtedy uśmiechnęłam się na
chwilę. Zawsze chciałam mieć kogoś, kto
będzie przy mnie. Miałam nadzieję, że będzie… Była dość długo, jednak każdy
doskonale wie, co się stało. Umarła, ponieważ przegrała walkę z rakiem. I
właśnie wtedy zaczęło się piekło. Co prawda –ja okaleczałam się już wcześniej,
jednak panowałam nad tym. Muszę
przyznać, że nie robiłam tego od bardzo dawna. Najwyraźniej ten chłopak miał na
mnie pozytywne skutki. On zawsze
postępował z podziwu dobrą konsekwencją. No, może zawsze.
Obudziłam się
owinięta w ciepłą kołdrę, a moją talię otulały umięśnione ramiona. Uśmiechnęłam
się do siebie, jednak mój uśmiech szybko znikł, gdy zauważyłam, że nie jestem
już w salonie, tylko w jego pokoju.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, co było złym wyborem. Na
podłodze w nieładzie leżały jego spodnie, a zaraz obok koszulka, którą miał
wczoraj na sobie. Spojrzałam na jego ranę, która bardzo szybko się goiła.
Uśmiechnęłam się wewnątrz, ponieważ nie przypominam sobie, żebyśmy wczoraj coś
zrobili. Justin nie nalegał na to wszystko, gdyż widział kaprys na mojej
twarzy. Prawdopodobnie zasnęłam na nim. Na samą taką myśl zarumieniłam się.
-Ktoś tutaj się obudził? –spytał ochryple Justin, chwytając
za mój tyłek i lekko go ściskając. Pisnęłam, zaskoczona jego powitaniem.
Chłopak przeczesał swoje włosy dłonią, po czym delikatnie musnął moje usta.
Przewróciłam oczami, jednak tym razem oddałam pocałunek.
Mógłbyś uznać mnie za dziwną, bo wczoraj powiedziałam mu, że
go nie kocham, a dziś wymieniamy się pocałunkami. Mnie też to przerasta.
Powinnam przystopować i dać mu znać, że nie jestem na nic więcej gotowa.
Byliśmy tylko przyjaciółmi. On zapewne
chciałby coś więcej, jednak nie mogę na to pozwolić. Nie dziś, ale może jutro. Justin Bieber jest
chłopakiem, który przyciąga dziewczyny już na kilometr, ale ja nie mogę dać mu
się… Żartuję! On też mnie cholernie pociąga, ma taki wspaniały i wkurwiający
charakter. Czasem chciałabym go po
prostu zamknąć w izolatce, jednak nie wymieniłabym go na innego chłopaka.
Bieber ma coś w sobie, co inni nie mają.
-Jesteś głodna? –spytał. Sprzeciwiłam się mu, na co on
zaczął wrogo patrzeć się w moje oczy.
Jego seksowne palce rozpoczęły wędrówkę po moim ciele, lecz nie na
długo. Zamiast wrogiego spojrzenia,
ujrzałam rozbawione. Niekontrolowanie zaczęłam się śmiać, ponieważ Justin robił
dziwne miny. Uderzyłam go lekko w zdrowe ramię, na co on udawał zranionego. Gdy
się opanował, oblizał swoje usta i uniósł do góry brwi. –Co byś chciała zjeść?
– zadał kolejne pytanie.
-Mówiłam, że nic nie chcę. –odpowiedziałam. Wywrócił swoimi
oczami. –Przewracasz na mnie oczami?- zauważyłam, próbując naśladować jego
poważny ton przed chwilą.
-A jeśli? –wyszeptał, po czym złapał za mój podbródek.
Szybko cmoknął w moje usta i wstał pospiesznie z łóżka. Uważnie obserwowałam
jego kroki. Podszedł do szafy i wyciągnął kilka topów. –Która będzie
najseksowniejsza? –spytał dziecinnym głosem. Zaśmiałam się i wskazałam na biały
top. Uwielbiałam niegrzecznych chłopców w białych ubraniach. Specjalnie powoli nałożył na siebie ubranie.
Zrobił to samo ze spodniami i wrócił do mnie, żeby pocałować mnie w policzek.
–Ty zostajesz tutaj, a ja zaraz wracam. –rozkazał.
-Cokolwiek. –odpowiedziałam. Nakryłam się cała cieplutką
kołdrą i westchnęłam z zachwytu. Do moich myśli wtargnęły wydarzenia z
dzisiejszej nocy. Po moim ciele przeszedł deszcz ciarek, jednak zignorowałam
je. Chciałam choć dziś poczuć magię dnia, w którym byłam szczerze szczęśliwa.
Wszystko musiało się skończyć, gdy usłyszałam z dołu krzyk.
~
Witajcie, moje słonka!
Jestem naprawdę zaskoczona tym rozdziałem, bo nie sądziłam,
że mogłabym aż tak się rozpisać! Rozdział ma ponad 2,3K słów, więc to jest mój
nowy rekord. Jestem z siebie dumna. Czytałam ten rozdział i czasem się śmiałam,
ponieważ wszystko wyszło tak, jak chciałam. Dla mnie, jednak nie znam jeszcze waszej
opinii. Chciałabym ją poznać… Więc, proooszę was o komentarze. Ostatnio, gdy
mam złe dni, wchodzę sobie na nie i czytam. To naprawdę poprawia mi
samopoczucie i sprawia lepszy dzień.
Kocham Was!
Julka ♡
Świetny rozdział ale dałaś mi nowe słowo do przemyślenia "seksowne palce" cały czas mam to w głowie "seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce seksowne palce" Świetnie trzymaj tak dalej!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńno przestań, nie moze byc aż tak źle haha
UsuńJak zawsze genialny *_* Czekam na następny i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam ;* ily <33
OdpowiedzUsuńTez tak chce! Czemu ja tak nie moge? Haha i te seksowne palce xd Ugh jestes wspaniala pisarka. Zazroszcze ci no :( Ja nie chce slodzic. To tylko moja skromna opinia o tobie. much much love baby xx / ilovunlzhl
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńObawiam się, że jakimś pieprzonym cudem ojciec Molly znowu przyszedł "odwiedzić" Justina...
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!:)
Zajebiście wyszedł Ci ten rozdział, przez te Twoje ff chcę się jeszcze bardziej przytulić do Justina. XD albo kogoś innego dobra nie ważne.
OdpowiedzUsuńI Twoje pomysły ja kolejne rozdziały są zajebiste, czekam na następny. ! @yoxbiebs
jeden z najlepszych rozdziałów @kiciavato
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńJejku, rozdział jest boski, tak jak każdy. Masz ogromny talent, piszesz rewelacyjnie. Nie poddawaj się, bo jesteś naprawdę utalentowana i musisz w to uwierzyć ♥ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) ILY <33
OdpowiedzUsuń