1.11.2014

–Niespodzianka #15

   Ubrałam na siebie swoje czarne converse i wyszłam z domu Justina. Zamknęłam z hukiem drzwi. Nie mogłam opanować płaczu. Uznałam, że najlepszym dla mnie będzie przejście się. Szłam przed siebie, nie zwracając na żaden dziwny dźwięk. Wyciągnęłam z kieszeni swój rozbity iPhone i sprawdziłam godzinę. Była już druga w nocy. Nie przejmowałam się tym zbytnio. W ciemnościach zauważyłam ławkę. Podeszłam do niej i usiadłam. Przyciągnęłam kolana do podbródka i zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim. Nie obawiałam się o to, że w każdej chwili może pojawić się jakiś człowiek i mnie zabije. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, niż przedtem. Dlaczego nie połknęłam te tabletki? Przecież mogłam już dawno znaleźć się w moim świecie. Za każdym razem, gdy ktoś mi mówił, dlaczego warto żyć, ja zaprzeczałam. Może inni zrozumieją, dlaczego warto, ale nie ja. Wybrałam już swoją drogę. Obiecuję, że gdy będzie kolejna okazja do zabicia się, to ją zdobędę. Życie nie ma sensu. Nagle usłyszałam, że ktoś słabym tonem woła moje imię. Obróciłam się nerwowo za siebie, ale nikogo nie było. Mój oddech zaczął przyspieszać. Gdy chciałam wrócić do normalnej pozycji, przed moim ciałem stanął mój ojciec. Krzyknęłam ze strachu. Moje serce na kilka sekund przestało bić. Wyglądał koszmarnie. Był cały we krwi, a jego lewa ręka była tak skaleczona, że to nie było w stanie do oglądania.
-Czego ode mnie chcesz?! –krzyknęłam mu w twarz, szukając drogi do ucieczki. Zaśmiał się głupio, próbując mnie dotykać.  Starałam się zabrać od siebie te obrzydliwe ręce, jednak to nic nie dawało.  Zaczął mnie dotykać w miejscu, w którym nie pozwalałam nawet Justinowi, choć prawdopodobnie najbardziej mu ufałam. Zaczęłam wołać o pomoc, lecz bezskutecznie. W moich oczach znów pojawiły się ogromne łzy. Ojciec zaczął zdzierać ze mnie ubrania. Byłam totalnie zdezorientowana. Jakby wspomnienia wróciły w ułamku sekundy. W niedalekiej odległości zauważyłam znajomą twarz. Modliłam się w duchu, aby mi pomogła. Justin trzymał w ręce coś, co niestety nie chwaliłam.
-Zostaw ją! –krzyknął w kierunku mojego ojca, równocześnie celując bronią. Człowiek, którego nienawidziłam z całego serca, znany również  jako mój tato, przestał mnie dotykać. Odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że ten koszmar już się skończył, jednak myliłam się.  Justin pociągnął za spust w okolicy jego serca. Ciało mojego ojca wyglądało przez pewną chwilę jak kuloodporne… To było naprawdę dziwne doświadczenie. Nie wiedziałam, co mogłam robić w tej chwili. Mężczyzna wciąż trzymał się na nogach, jakby w ogóle nic się nie stało. Choć byłam pewną odległość od Justina, to widziałam przerażenie w jego twarzy. Strzelił ponownie w stronę mojego ojca, jednak bezskutecznie.
-Justin, uważaj! –krzyknęłam. Chłopak stracił nadzieje na zabicie tego kogoś, lub raczej czegoś. Podbiegł do mnie, po czym złapał za moją rękę i ruszyliśmy biegiem w kierunku jego domu. Zjawa goniła nas, co było naprawdę dziwne. Używałam swoich wszystkich sił, aby dostać się jak najszybciej w domu Justina.  Nie zajęło nam to dużo czasu. Justin widząc, że jesteśmy już niedaleko jego domu, rozkazał mi, abym dała z siebie więcej. Mój ojciec wciąż nas gonił. Dziwne, że jeszcze się trzymał na nogach… Był kilkakrotnie postrzelony, a biegał jakby był całkowicie zdrowy.
   Justin zamknął wszystkie drzwi i okna. Odetchnął z ulgą i podszedł do mnie. Złapał za moje ręce i popatrzył głęboko w oczy. Poprawiłam swoje włosy, dając je za uszy. Chłopak pogłaskał mnie po policzku, po czym nieco się zarumieniłam.
-Dlaczego to robisz? –zapytałam. Justin udawał zdziwionego. Przewróciłam oczami i zabrałam od niego ręce. Nagle światło, które świeciło jeszcze dwie sekundy temu, zgasło. –Co jest?! –krzyknęłam w stronę chłopaka.
-Złap mnie za ręce. –wyszeptał mi do ucha. Zrobiłam niechętnie to, o co prosił. Pociągnął mnie w stronę ściany, po czym uderzył mnie lekko w nią. –Teraz pozostań cicho. –powiedział po chwili. W pomieszczeniu zapadła śmiertelna cisza. Doskonale słyszałam, jak serce zarówno moje jak Justina mocno bije. Pomimo ciemności, mogłam zauważyć jak chłopak spogląda ukradkiem na moje oczy.
  W niespodziewanym momencie uwagę przykuły mi dziwne dźwięki, dochodzące z pokoju obok. Ścisnęłam rękę Justina, więc poczuł moją niepewność. Zaczął delikatnie masować moją kościstą dłoń. Przełknęłam głośno ślinę, po czym przysunęłam się bliżej chłopaka. Niedługą chwilę później nasłuchiwałam, jak ktoś otwiera drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowałam z Justinem. Moje ciało zaczęło drżeć ze strachu, a serce biło jak szalone. Osobą, która właśnie weszła do pokoju, był mój ojciec. Ledwo powstrzymywałam się od tego, aby nie wrzasnąć. Byłam niesamowicie przerażona. W duchu modliłam się, żeby nas nie zobaczył.  Mężczyzna zaczął iść w naszą stronę. Posłałam Justinowi niespokojne spojrzenie.  Dał mi znak „chodź za mną”. Zaczęliśmy iść jak dzieci, to znaczy –na czworaka.  Walczyłam z ochotą krzyknięcia, co było naprawdę trudne. Weszliśmy do pomieszczenia, który miał nieciekawe wnętrze. Na ścianach wisiały różnego rodzaje bronie, co niezbyt mnie zdziwiło. W porządku… przyłapałeś mnie. Byłam niesamowicie przerażona, choć on, Justin,  był obok mnie. Zawsze miałam w pewnym sensie poczucie bezpieczeństwa, gdy byłam z nim. Odsunęłam się od niego, po czym oparłam się o ścianę i westchnęłam ciężko. Moje ciało znów zaczęło drżeć, gdy usłyszałam ciężki oddech, który miał nieprzyjemny zapach alkoholu… Złapałam za dłoń chłopaka, który zaczął ją delikatnie masować, żebym się uspokoiła.
-Wiem, że tutaj jesteście! –krzyknął mój ociec. Rozpoczął wędrówkę na ślepo po małym pokoju, na co uderzył w ścianę i kilka broni spadło na ziemię. Sięgnął po jedną z nich, jednak pomimo ciemności, wycelował w Justina. Usłyszałam, jak chłopak głośno przełknął ślinę. Moja wolna dłoń zaczęła go ciągnąć za skórzaną kurtkę, którą miał na sobie.  Ścisnął ją na znak,  żebym dała sobie spokój. Mówiąc już o Justinie… Nie wybaczyłabym sobie, gdyby mu coś się stało.  Zastanawiało mnie jedno. Jakim cudem mój ojciec, który był w więzieniu, nagle znalazł się w tym lesie?! Czy to jest możliwe, żeby podstrzelić kogoś w serce, a ten jeszcze żyje?! To nie jest normalne. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a nie na żywo. Moje rozmyślenia nad tymi paranormalnymi rzeczami przerwała broń, którą celował we mnie mężczyzna.  Zaśmiał się głupkowato. Pieprzony idiota… –Moja córka –stwierdził. –córka, której nienawidziłem. Każdego dnia zastanawiałem się, jak długo jeszcze wytrzymasz ze mną. Beznadziejna, brzydka, gruba, dziwka –zaczął wymieniać wszystkie moje słabe strony, na co w moich oczach pojawiło się mnóstwo łez.  Zawsze musiał być taki dzień, w którym zostałam przez niego wyzywana. Nie było wyjątków. Był najgorszy rodzicem, jakim mógłby być. Nawet największemu wrogowi takiego ojca nie życzę. –Mogłem cię zabić, gdy miałem okazję, ale coś kazało mi zaczekać. Dlaczego nie mogłem ciebie po prostu przelecieć?! –krzyknął, na co się skrzywiłam.  Spuścił broń w dół. Co on za pieprzone rzeczy wygadywał?  –Dziś mogłem, ale ten chuj, który zapewne już ci to zrobił, się zjawił. Byłaś najgorsza, zresztą taka sama jak matka. Obie byłyście siebie warte. Żałuję, że wtedy poprosiłem ją o rękę. Zmarnowałem sobie życie przez was. Teraz musisz umrzeć, tak jak ona. –powiedział. Przyłożył pistolet do mojej głowy, jednak gdy miał pociągnąć za spust, Justin mnie popchnął. Upadłam na ziemię, po czym usłyszałam przeraźliwy huk.

~
Witajcie.
To znów ja. Mam dla Was nowy rozdział.  Przepraszam, że wyszedł całkowicie kiepsko, ale pisałam go w ogromnych odstępach czasowych. Wasze komentarze w poprzednim tak mnie zmotywowały, że miałam niesamowicie mnóstwo pomysłów. Dziękuję Wam za to, że napisaliście to. Gdyby nie wy, to zapewne nie doczekalibyście się kolejnego do „The Suicide’s Diary” rozdziału.  Przygotowuję dla Was niespodziankę.  Może i nie będziecie chcieli kontynuować czytania tego, no ale cóż... Mianowicie chodzi o kontynuację tego. Nie zdradzę szczegółów, ale obiecuję, że jeśli uda mi się to skończyć, to następne będzie sto razy lepsze. Naprawdę nie macie pojęcia, jak staram się, żeby Wam się spodobało to fan fiction. Jeśli się nie poddam, to doczekacie się kolejnego. Liczę na komentarze, bo one mnie niesamowicie zmotywowały i na mojej twarzy uśmiech nie znikał, co (wspominałam) już go praktycznie nie widać. Także… Przeczytałeś – komentujesz.
Kocham Was.

Julia. ♡  

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, jak zawsze ;) Hahah nawet się ciarki na moim ciele pojawiły xD Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział, nie moge doczekać się następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrabie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś z next'em. Pamiętaj, że nie jesteś sama. Wszyscy tutaj czekają na kontynuację z wielką niecierpliowścią i na pewno wierzą, że się nie poddasz. Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, wiedziałam, że będzie coś o duchach. Świetny rozdział nawet dobrze, że zaczęłyśmy pieprzyć o tych zjawowczakach to Cię całkowicie zmotywowało. Piękny rozdział pisz tak dalej ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, piękny, tak dalej kochana, tyle emocji i w ogóle miałam taki filmik w głowie gdy to czytałam bo tak się z tym wczytałam / ilovunlzhl xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. musiałaś skończyć w takim momencie? haha czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś cudowna, dobrze, ze kontynuujesz tego bloga, jest strasznie ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny! :) czekam na kolejny <3 STAY STRONG! :) @/idkilysmbaby

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne ! <3 ZABIJE CIE ZA TEN KONIEC XDD <3 pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg to jest robot czy jak, jakim cudem żyje, może miał kamizelke, ale jak uciekł z więzienia. ?? XD
    NIEEEEE, NIE TYLKO NIE JUSTIN.
    @yoxbiebs

    OdpowiedzUsuń