2.28.2014

–Zawsze zagubiona w ciemności, szukająca pomocy, by zapalić to światło #17



   Zbiegłam na dół, chcąc zobaczyć, co było powodem krzyku Justina. Niepewnie, jednak z odrobiną odwagi, weszłam do salonu.
-Justin? –zawołałam szeptem. Zrobiłam krok w kierunku przerażonego chłopaka, który bez żadnej oznaki życia patrzył w pustą przestrzeń. Postanowiłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie sprawdzenie, czego tak bardzo się przestraszył. Przełknęłam głośno ślinę i zrobiłam to.
-Myślę, że zobaczyłeś coś, co tak naprawdę nie było prawdziwe… - powiedziałam, starając się odnaleźć przyczynę. Szczerze mówiąc, to sama w tej chwili byłam bardzo wystraszona. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, a wyglądał niezbyt dobrze. Położyłam swoje dłonie na jego ramionach, w celu uspokojenia go i zwrócenia na siebie uwagi, jednak bezskutecznie. Chłopak wciąż patrzył w pustą przestrzeń, nie wyrażając jakichkolwiek emocji.  Odpuściłam sobie starania i oparłam się o ścianę, zaczynając płakać. Spojrzałam przez łzy na swoje skaleczone nadgarstki, które bardzo wolno się goiły. 
  Nagle Justin jakby odzyskał przytomność i spojrzał na mnie zdezorientowany.  Długo nie musiałam czekać, żeby zostać przez niego otulona.
-Dlaczego płaczesz? –spytał. –Nie płacz. –Otarł łzy, które były na mojej twarzy, a następnie złapał za moje dłonie i je pocałował.
-Gdybyś mnie nie ignorował, chociaż przez chwilę… -wymamrotałam bardziej do siebie niż do niego. Chłopak wywrócił swoimi oczami na mój komentarz.
-Jak zwykle na wszystko narzekasz. Dlaczego nie potrafisz się cieszyć z czegokolwiek? –szarpnął mną, przez co wystraszyłam się. –Przepraszam. –mruknął po chwili. Wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam iść w stronę kredensu po nóż. Brązowooki bacznie obserwował moje ruchy, jednak nawet nie drgnął, żeby mnie zatrzymać.  Otworzyłam pierwszą szufladę i wyjęłam ostre narzędzie. Ustawiłam je naprzeciw swojego serca, praktycznie już mając zamiar wbić to w nie.
-W końcu będę wolna. –uśmiechnęłam się, co było już u mnie rzadkością.
Justin zaczął robić małe kroki do mnie, przez co zaczęłam czuć się coraz bardziej niebezpiecznie. Nawet nie zorientowałam się, gdy wyrwał z moich dłoni nóż i przyłożył do swoich nadgarstków. On chyba nie zamierza tego zrobić? –pomyślałam.
-Jeśli chcesz umrzeć, to dlaczego nie zrobimy tego razem, huh? – uniósł brwi do góry i jeszcze bardziej przybliżył nóż.
-Dlaczego mamy to zrobić razem, jeśli tylko ja tego chcę? –zadałam mu pytanie, mając nadzieje, że odpuści, jednak się myliłam.
-Spójrz… -urwał na chwilę, żeby zrobić sobie pierwszą ranę. Wierz mi lub nie… to był okropny ból, patrząc na to. –Kto powiedział, że tylko ty tego chcesz? –spytał, nadając kolejne trzy rany na swoje ciało.
-Zostaw to! –krzyknęłam, jednak było zbyt późno. Zaczęłam kręcić się nerwowo w kółko, starając się znaleźć jakiś bandaż lub plaster. Zdziwiło mnie to, że tak szybko znalazłam. Pobiegłam po to, wzięłam i wróciłam do chłopaka. Opatrzyłam jego rany, co chwilę spoglądając w jego prawie martwe oczy.
-Nie możesz teraz umrzeć. –powiedziałam, kręcąc głową i starając się zapanować nad łzami.
Być może byłam dziwna, ale pomimo tego, że Justin stał się dla mnie kimś ważnym, kimś, kto dawał mi nadzieje, nie chciałam umierać. To znaczy… Byłam taka niezdecydowana! Tak, chciałam umrzeć. To był mój jedyny cel do zrealizowania w tym podłym świecie. A jeśli poza śmiercią nie ma żadnego świata? Jeśli nigdy nie zobaczę Justina ponownie? Nie mogłam sobie tego poukładać w głowie. Byłam zagubiona, potrzebowałam pomocy, ale nigdy nie starałam się, żeby to naprawić. Jeśli ktokolwiek proponował mi pomoc, na przykład Justin, ja zawsze odmawiałam, mówiąc, że czuję się dobrze. Ale to było kłamstwo! Wystarczyło spojrzeć na moje nadgarstki, które zawsze ukazywały świeże rany.  Zawsze zagubiona w ciemności, szukająca pomocy, by zapalić to światło…
Przytuliłam Justina, jakby od tego zależało wszystko. Niedługą chwilę później moje usta znalazły się na jego. Chłopak był wyraźnie zaskoczony moim nagłym ruchem, gdyż takie coś nigdy nie miało miejsca w moim życiu… Oderwałam wargi od niego i zarumieniłam się lekko.
-Prze-przepraszam- wymamrotałam, chowając swoją twarz w swoje dłonie. Mimowolnie łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. –Nie powinnam tego robić. Jestem beznadziejna.
-Kochanie, jest okej. –wyszeptał i zdjął moje dłonie z twarzy. –Nie jesteś beznadziejna. –musnął moje usta, po czym posłał mi troskliwy uśmiech.
-Jak to nie? – pogłębiłam swój płacz. –Przeze mnie nie jesteś czysty! Mogłeś się zabić! Co może być gorszego, niż to? Całe życie starałam się sprawiać, żeby ludzie mnie szanowali, żeby zaakceptowali to, że ja też istnieję, ale ja muszę wszystko spieprzyć! –krzyczałam.  Starałam się zapanować nad narastającym płaczem, ale było to bardzo trudne.  Justin podrapał się nerwowo po karku i starał się powiedzieć cokolwiek, jednak ciągle zamykał swoje usta. –Widzisz? To dlatego powinnam zniknąć. Gdyby nie to, że tak bardzo mnie każdy nienawidzi, zapewne potrafiłabym pozostać silna. Próbowałabym. –szepnęłam po chwili.
-Ja ciebie nie nienawidzę… - uniósł mój podbródek i kciukiem otarł łzy. Posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jaki mogłam kiedykolwiek zobaczyć. Odwzajemniłam uśmiech, tuląc się do niego.  Chłopak oblizał swoje wargi i jeszcze mocniej mnie przytulił, kołysząc naszymi ciałami. Przymknęłam powieki na dłuższą chwilę. W jego ramionach nie czułam się zagubiona, tylko bezpieczna.  
  -Twój problem tkwi w tym, że nie chcesz nikomu zaufać. Zamknęłaś się w swoim świecie i nie chcesz z niego wyjść.- powiedział Justin, kiedy byliśmy z powrotem w jego sypialni. Przygryzłam dolną wargę, próbując w ten sposób się nie rozpłakać.–Myślę, że wyolbrzymiasz sobie to, że ktoś ciebie nienawidzi, nie próbujesz walczyć z takimi myślami. Założę się, że jest wiele osób, które z chęcią by tobie pomogły. –westchnął.
-Naprawdę jesteś aż taki głupi? Justin, każda osoba, którą spotykam po drodze tylko wytyka mi każdy błąd. To właśnie dlatego ciągle staram się unikać ludzi. Dziś w nocy po raz pierwszy od bardzo dawna się wyspałam… Jestem ci za to strasznie wdzięczna. –uśmiechnęłam się przez łzy i spojrzałam w jego piękne, czekoladowe oczy.   –Mimo wszystko powinnam dawno się zabić. –tym razem popatrzyłam się na jego opatrzone nadgarstki, które były w opatrunek ubarwiony krwią.   
Naprawdę sprawiłam, że chłopak, który był dla mnie wszystkim, chciał sprawić sobie śmierć? To nie on czuł potrzebę zakończenia tego… Zawsze myślał pozytywnie, pomimo otaczającej go rzeczywistości.  To właśnie powód, dlaczego tak bardzo go podziwiałam. Miałam wrażenie, że wystarczyła tylko moja obecność, by kogoś położyć na dół… Ale ten ktoś wstaje i robi mi to samo, jednak z większą siłą i mordem w oczach. Myślę, że udało im się mnie zniszczyć. Moje wszystkie okna są złamane, jednak jeszcze trzymam się na swoich nogach… Właśnie, jeszcze. Czasem myślę, że już dawno jestem martwa, że to tylko okrutna śmierć, ale… to wciąż pieprzona rzeczywistość. 



~
Witajcie, drodzy i  najukochańsi  czytelnicy na świecie.
Wiem, że znienawidzicie mnie za ten rozdział i za to, że tak długo nic nie pisałam.
Czułam się zdruzgotana i było ze mną źle przez ten czas, ale nie poddałam się. Możliwe, że to właśnie dlatego w taki sposób przebiegł ten rozdział. Mimo wszystko mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną do samego końca.

Btw. jutro są naszego księcia, aka Justina Biebera, dwudzieste urodziny! Nie mogę uwierzyć, że mój lifesaver jest już taki stary xD ;). 

---

Dziękuję, że sprawiliście mi uśmiech przy ostatnim rozdziale. ♡ Naprawdę się wzruszam przez nie!
 

5 komentarzy:

  1. wspaniały rozdział fajnie że znowu jesteś czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty jak wszystkie! Dkcjrkfjtgvkepkjygfkso
    Czekam na następny i mam nadzieje, że już Ci lepiej. :)

    @yoxbiebs

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku! Jejku! Jejku! Jest nowy! *.*
    Aż nie wiem co napisać, to opowiadanie jest takie boskie, w skrócie: UZALEŻNIŁAM SIĘ! :D
    Bardzo się cieszę, że się nie poddałaś! Dużo weny życzę i czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie nn <3
    Piszesz wspaniały ff, jestem z tobą od kilku rozdziałów i podziwiam Cię, że jesteś taka silna, oby tak dalej! Czekam na kolejny rozdział x @luvmyrihannaxx w tym znowu się wciągnęłam na nowo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu wspaniałe nie mogę się doczekać Grażynka kolejnego który wyjdzie za 2 minuty kocham kocham tego bloga czekam na kolejny rozdział, ten był przepiękny ♥♥♥♫♪ PS
    Wiem, że pisze jak gimb ale jestem taka podniecona Grażynko

    OdpowiedzUsuń