3.27.2014

–Gdzie się podział mój Justin? #18



    Obudziłam się, gdy za oknem było ciemno. Nie czułam niczyjej obecności obok, dlatego trochę się zmartwiłam, przetarłam oczy, po czym wstałam z łóżka. Nałożyłam na swoje stopy różowe kapcie, które Justin dał mi już dawno. Udałam się do łazienki z myślą wzięcia prysznica, jednak szybko tego pożałowałam.
Gdy otworzyłam drzwi, usłyszałam charakterystyczny dźwięk, lejącej i odbijającej się o szybę prysznica, wody.  
-Przepraszam cię. –wymamrotałam, zamykając drzwi. Po zaskakująco krótkim czasie otworzyły się ponownie, ukazując w nich nagiego Justina. Przygryzłam dolną wargę, podziwiając jego ciało. Mój wzrok lustrował go prawie wszędzie, na co on się zaśmiał cicho.
-Dołączysz do mnie? –spytał. Mimo wszystko nie czekał na odpowiedź, tylko pociągnął mnie do środka. Zaczął zdejmować moje ubrania, a ja po prostu go odpychałam. Nie dawał mi za wygraną, tylko kończył to, co rozpoczął.
-Justin! –pisnęłam, gdy zabierał się za moje majtki. Wiedziałam, że z nim nie wygram, ponieważ był o wiele silniejszy ode mnie. W moich oczach pojawiły się łzy, które następnie bezwładnie lały się ciurkiem po moich policzkach.
-Masz robić to, co tylko ci rozkażę! –warknął, łapiąc za mój nadgarstek. Mój płacz nasilił się, jednak mimo wszystko ruszyłam za nim.
Dlaczego stał się taki oschły i wredny? Gdzie się podział chłopak, którego poznałam w Internecie? Na początku był miły, kochany i sympatyczny. Zawsze sprawiał uśmiech na mojej twarzy, a teraz? Miałam okropny mętlik w głowie.
Gdzie się podział mój Justin?
-Nie płacz- zmarszczył czoło, a ja w tym czasie poczułam, jak o moje ciało uderzają strumyki wody. –Musimy to zrobić dziś, bo czekałem cholernie długi okres czasu. –oblizał wargi, po czym wziął gąbkę, namydlił ją i zaczął myć moje ciało. Nie mogłam odejść od niego, ponieważ miał ściśniętą dłoń na moim ramieniu.
-Nie zrobię nic z tobą…- próbowałam mówić odważnie, ale mój głos się łamał, gdyż płacz mi w tym przeszkadzał. Chłopak tylko wywrócił oczami i zakręcił wodę. Wyszedł pierwszy, zostawiając mnie samą pod prysznicem. Owinął ręcznik wokół swoich bioder, a następnie rzucił jeden, nieco mniejszy, w moją stronę.

   Pchnął mnie na łóżko, od razu zabierając z mojego ciała malutki ręcznik. Krzyczałam, żeby mnie zostawił w spokoju, ale to nic nie dawało.
W tej chwili byłam naprawdę przestraszona i zdruzgotana. Nie wiedziałam, co tak naprawdę się działo. Ja tylko poszłam spać na kilka godzin w ramionach chłopaka, który kiedyś był dla mnie jak anioł stróż, a teraz? Za chwilę stanie się to, czego obawiałam się najbardziej.  W jednej chwili ten chłopak, chłopak, który ratował mnie w najtrudniejszych sytuacjach, stał się dla mnie nikim.
   Płakałam, odpychałam go i waliłam pięściami w jego ramiona do momentu, gdy nie sięgnął do szufladki, znajdującej się obok łóżka, i nie wyjął z niej małej paczki z prezerwatywą.  Rozerwał ją zębami, a następnie założył gumkę na swojego penisa i posłał mi głupi uśmiech. Przymknęłam powieki i bardzo mocno jednocześnie przygryzłam obie wargi, raz jedną, raz drugą, że aż poczułam w ustach znajomy smak krwi.
-Po prostu to zrób i zabij mnie –szlochałam. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko od razu wszedł we mnie. Krzyknęłam, ponieważ ból był nie do zniesienia. Przełknęłam głośno ślinę i jeszcze mocniej przymknęłam powieki, zaciskając dłonie i ciągnąć za prześcieradło, kiedy zaczął poruszać się we mnie.
-Skończ… -błagałam, ale w odpowiedzi Justin tylko przyspieszył swoje ruchy, przez które z moich ust wydobywały się niewyraźne jęki. –Justin! –krzyknęłam, po czym bardzo mocno go odepchnęłam. Było to na tyle silne pchnięcie, że zdołałam uciec z łóżka i dobiec do kąta. Szatynowi jakby nawet nie zależało na tym, wręcz przeciwnie- był rozbawiony.
Kiedy uchyliłam okno i stanęłam jedną nogą na parapet, dopiero wtedy wstał, złapał mnie w talii, podniósł i zaniósł do łóżka.  
-Ty niewdzięczna suko –warknął, zamykając okno. Szybko wrócił do mnie, po czym mocno uderzył w policzek, za który się potem złapałam. Spojrzałam w oczy Justina z wyraźnym niedowierzaniem. Chłopak chwilę po tym wyrzucił do kosza zabezpieczenie, które na szczęście wcześniej założył na swojego obrzydliwego penisa.
Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby okazało się, że jestem w ciąży. W dodatku z takim okropnym potworem…
Wewnętrznie skarciłam się za tę myśl. 
-Byłeś osobą, którą pokochałam, jako pierwszą w swoim życiu… -starałam się walczyć z ochotą wybuchnięcia płaczem. Unikałam jego wzroku, patrząc po każdym kącie. –dlaczego mi to zrobiłeś? Czy nie wystarczy ci to, że jest ciężko mi wszystko powiązać? Czuję się taka brudna, taka zła na siebie… Nienawidzę ciebie, całego tego pieprzonego świata i swojego życia, a najbardziej siebie! –wstałam, tym razem płacząc, ponieważ nie mogłam powstrzymać tego. –śmiało, bronią, którą trzymasz w tej szufladce, w salonie, możesz mnie zabić. Wystarczy przyłożyć ją do mojej głowy, a następnie pociągnąć za spust i gotowe. Byłabym wtedy szczęśliwa… i mógłbyś zrobić ze mną to, na co masz tylko ochotę. Moje ciało będzie należeć do ciebie. –uśmiechnęłam się przez łzy. Chłopak spuścił swój wzrok w dół, ale szybko go znów uniósł z powrotem na mnie.
-Chodź, zrobię ci herbatę. –mruknął.
Czy on był poważny? Zostałam zgwałcona przez niego, mówiłam mu o tym, żeby mnie zabił, co było wspaniałym planem, a on chce mi zrobić pieprzoną herbatę?!
-Jaki jest z tobą, kurwa, problem?! –warknęłam.
-Nie tym tonem, księżniczko. –zmroził mnie wzrokiem. Mój płacz tylko się nasilił, a ja pokręciłam głową z niedowierzaniem. 
Kiedy chciałam iść po bluzkę, Justin objął mnie w talii od tyłu, pozostawiając mały pocałunek na mojej szyi.
-Zostaw mnie! –pisnęłam, odpychając go, a następnie ruszyłam z powrotem po zaplanowaną rzecz, która leżała w łazience na podłodze.
Niepewnie po nią sięgnęłam, założyłam na swoje ciało, na którym następnie znalazły się inne części garderoby. Każdy ruch sprawiał mi ból w miejscu intymnym. On zrobił mi to tak, jakbym była jakimś zwierzęciem, maskotką. Nie chciałam być za coś takiego uznawana…, ale byłam.

Tak siedzieliśmy w grobowej ciszy, wpatrzeni w pustą przestrzeń znajdującą się między nami. Byliśmy pochłonięci własnymi myślami, ja rozmyślałam o kolejnych próbach podjęcia ostatecznego zakończenia życia, a on? Nie wiem. Wydawał się być spokojny i zdenerwowany w jednym momencie, co niezbyt mnie ciekawiło. Po prostu nienawidzę tego momentu, gdzie teraz jesteśmy obok siebie, nie zważając nawet na to, co zrobił mojej postaci zaledwie trzy godziny temu.
Czułam się brudna, jeszcze bardziej niepotrzebna. Czułam jakiegoś rodzaju obrzydzenie do niego, pomimo tego uczucia, ale coś sprawiało, że i tak się nie działo.
Po prostu ten chłopak, który miał najpiękniejsze oczy na świecie, który zawsze mógł cię w jakikolwiek sposób rozśmieszyć, i którego uśmiech był jednym z twoich ulubionych, w pewnym stał się dla ciebie nikim; mimo wszystko czujesz to coś, co było na początku.
Niczym miłość, ale przecież nie wiesz, bo nie doświadczyłeś tego nigdy.
Dlaczego tak siedziałam i myślałam o tym wszystkim? Rozdział skończony. W ciągu ponad rok wywrócił moje życie do góry nogami, w pozytywnym i negatywnym znaczeniu.
 A zniszczył wszystko w zaledwie kilka godzin.
Pokręciłam głową i przygryzłam dolną wargę, starając się powstrzymać łzy, które już się zbierały w moich oczach.  Przymknęłam powieki, złączając swoje palce. Zaczęłam kiwać  głową w górę i w dół, rozmyślając nad wszystkim, co było dookoła mnie.
Wiedziałam już jedno. To zdecydowanie będzie moja ostatnia noc w tym życiu. 



 ~
Hej, kochani.
Witam Was z nowym rozdziałem. 
Naprawdę Was przepraszam, że rozdziały są raz na miesiąc, ale... hej! Staram się :).
Mam pytanie skierowane do Was. 
Chodzi o kontynuację tego, więc przejdźmy do sedna...
Jak możecie się domyślać, kolejny rozdział będzie prawdopodobnie ostatnim rozdziałem, ale wiecie... W kolejnej części będzie zapewne wiele przygód, także ten teges...
Osoby, które chciałyby czytać, niech napiszą swój ushername twittera w komentarzu, a ja was powiadomię, gdy się za to wezmę, jednak nie obiecuję, że to stanie się szybko, wiecie...:D
Dziękuję za przeczytanie tego.
Kocham Was najmocniej na świecie. xx


Liczę na opinię na temat tego rozdziału w komentarzu, tak bardzo, bardzo, bardzo haha.